50-letnia mieszkanka powiatu jarosławskiego na Podkarpaciu uwierzyła mężczyźnie, który podawał się za amerykańskiego żołnierza. Kobieta opłaciła mu m.in. jego rzekomy przylot do Polski.
Jak informuje Anna Długosz, oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Jarosławiu, kobieta kilka dni temu zgłosiła się na komendę i przyznała, że została oszukana przez mężczyznę, którego poznała na początku tego roku poprzez portal społecznościowy. - Znajomość miała charakter wirtualny, a rozmówca podawał się za żołnierza armii amerykańskiej, który przebywa na misji w Jemenie. W ciągu dwóch tygodni znajomości, podczas wymiany korespondencji, amerykański żołnierz flirtował z kobietą, zdobywając jej zaufanie – dodaje Długosz.
Mężczyzna po kilkunastu dniach napisał, że został postrzelony, a za tydzień ma jechać na akcję, której może nie przeżyć. Do swojej korespondencji dołączył zdjęcia ze szpitala. Jak zaznaczyła policjantka, poprosił też kobietę, aby na wskazany adres mailowy napisała wiadomość do jego dowódcy, podając się za jego żonę. W tej wiadomości miała znajdować się prośba, aby mężczyzna nie jechał na misję. -Kobieta postępowała zgodnie z instrukcjami. W odpowiedzi na maila 50-latka dostała informację, że istnieje taka możliwość i że jej mąż może zostać zastąpiony innym żołnierzem, co będzie kosztowało określoną sumę pieniędzy, w zależności od tego, jaki to będzie żołnierz – podaje Długosz.
Kobieta "wybrała żołnierza niemieckiego, bo był najtańszy" i na wskazany w mailu rachunek bankowy wpłaciła 30 tys. zł. Potwierdzeniem był mail przesłany z gratulacjami, że mężczyzna zostanie zwolniony z akcji. Na następny dzień kobieta dostała maila, że będą potrzebne pieniądze na odrzutowiec, który przywiezie mężczyznę do Polski. - Jak podała kobieta i tym razem wybrała najtańszą opcję - odrzutowiec niemiecki za kwotę 70 tys. zł. Na ten cel zaciągnęła pożyczkę w kwocie 61 tys. zł, dopłacając resztę z własnych oszczędności. W trakcie tej korespondencji 50-latka wymieniała także wiadomości z rzekomą córką żołnierza, która potwierdzała informacje przekazywane przez jej ojca – relacjonuje oficer prasowy z komendy policji w Jarosławiu.
Po wpłacie pieniędzy przez kobietę, następnego dnia "amerykański żołnierz" napisał, że jest już w Polsce i skontaktuje się wkrótce. Następnie wysłał wiadomość, że jest w Warszawie, lecz nie ma kompletnych dokumentów.
Jak podkreśla Długosz, 50-latka postanowiła zadzwonić pod numer telefonu, z którego pisał do niej mężczyzna. - Telefon odebrała kobieta, oświadczając, że jest to oszustwo. Ponowna wymiana wiadomości między kobietą, a mężczyzną to kolejne kłamstwa żołnierza, że przebywa w ośrodku emigracyjnym i prosi o wpłatę 70 tys. zł, ponieważ zostanie zatrzymany lub deportowany. Wówczas kobieta utwierdziła się w swoich przekonaniach, że padła ofiarą oszustwa – dodaje policjantka.
(PAP)
Komentarze (0)
Zasady publikowania komentarzy