W Sejmie muszą być przegłosowane przepisy, które dekryminalizują aborcję – powiedziała PAP europosłanka Elżbieta Łukacijewska (PO). Mam świadomość, że Polki oczekują zdecydowanych działań. Żeby były te zdecydowane działania, musi być większość parlamentarna – dodała.
„Raport ONZ odnosi się do czasów rządów PiS. Potwierdził to, o co walczyły Polki, że mamy najbardziej restrykcyjne prawo, które spowodowało, że wiele kobiet umarło podczas porodu bez niezbędnej pomocy i wsparcia w takich przypadkach. Polki oczekują zmian i liberalizacji. (…) Dajmy szansę i możliwość wyboru w sytuacjach naprawdę trudnych” – oświadczyła Łukacijewska.
„Nie bądźmy sumieniem innych kobiet. (…) Decyzje należą jednak do polskiego Sejmu. To w polskim Sejmie musza być przegłosowane przepisy, które dekryminalizują aborcję czy zezwalają na aborcję do któregoś tygodnia. Wiemy, że nie ma zgody jednego z naszych koalicjantów i że obecny prezydent takich zmian nie podpisze. (…) To co można zrobić w takim otoczeniu politycznym, z takim prezydentem, rząd stara się robić, ale mam świadomość, że Polki oczekują zdecydowanych działań. Żeby były te zdecydowane działania, musi być większość parlamentarna” – powiedziała europosłanka.
W Parlamencie Europejskim w Strasburgu odbyła się w środę debata dotycząca prawa do aborcji w Polsce. W dyskusji wzięły udział m.in. polskie europosłanki.
O ten punkt w agendzie sesji plenarnej PE wnioskowali socjaliści i liberałowie, a przyczynkiem do niej były ustalenia ONZ-owskiego Komitetu ds. Likwidacji Dyskryminacji Kobiet (CEDAW), który w sierpniu ocenił, że polskie przepisy w sprawie przerywania ciąży łamią prawa kobiet.
W ramach zmian w prawie aborcyjnym z 2021 roku w Polsce zabieg przerwania ciąży jest legalny jedynie wówczas, gdy jest ona wynikiem agresji seksualnej lub kazirodztwa albo gdy ciąża w sposób bezpośredni zagraża życiu bądź zdrowiu matki.
Według CEDAW Polki mierzą się z „poważnymi naruszeniami praw człowieka w związku z zaostrzeniem prawa aborcyjnego (w ich kraju – PAP), przez co wiele z nich jest zmuszanych do donoszenia ciąży wbrew swojej woli, uciekania się do domowych, niebezpiecznych metod przerywania ciąży bądź wyjeżdżania za granicę” do miejsc, gdzie aborcja jest legalna.
CEDAW zaznaczył w raporcie z dochodzenia, że polskie prawo jest tak restrykcyjne, że z obawy przed odpowiedzialnością prawną niektórzy lekarze nie podejmują się przeprowadzenia aborcji nawet w sytuacjach, gdy przepisy ją dopuszczają, co może zagrażać życiu kobiety.
Premier Donald Tusk powiedział pod koniec sierpnia, że w Sejmie brakuje kilkunastu głosów, by uchwalić przepisy liberalizujące dostęp do aborcji. Zadeklarował, że będzie namawiał przeciwników tych zmian, by spojrzeli na tę kwestię przez pryzmat praw kobiet, a nie zabiegu medycznego.
Ze Strasburga Łukasz Osiński (PAP)
luo/ ap/ jpn/ fot. arch. PRR