Ukraińcy są bardzo zmęczeni, próbują wciąż mieć nadzieję na dobre zakończenie wojny z Rosją, choć wybuchła ona tysiąc dni temu – powiedziała w rozmowie z PAP politolożka z Uniwersytetu Szczecińskiego dr Barbara Patlewicz. W jej opinii konflikt jest obecnie „w momencie przełomowym”.
„W rozmowach z Ukraińcami słychać coraz częściej zniechęcenie i wątpliwości. Zadają sobie pytania: po co zginęło tak wielu młodych ludzi? Nasi ojcowie, synowie, bracia walczą, a ktoś na tej wojnie się bogaci” – opowiedziała ekspertka, która niedawno wróciła z badań prowadzonych w obwodzie lwowskim. Jak zauważyła, na nastroje społeczne ma także wpływ coraz większa dezercja w ukraińskiej armii, sięgająca ok. 20 proc. żołnierzy.
„Media i państwo wciąż konsekwentnie podają liczbę Rosjan, którzy giną w walkach, ale nie ma takich rzetelnych informacji po stronie ukraińskiej. Jednocześnie wszyscy rozmawiają w domach, kto zginął, kto nie wrócił, kogo nie ma. Każdy widzi na cmentarzach jak przybywa dużo nowych grobów. Ci, którzy nie chcą być zmobilizowani, ukrywają się. Trwa dyskusja o ustawie mobilizacyjnej, dotycząca obniżenia wieku i powołania do służby kobiet” – stwierdziła Patlewicz pytana o atmosferę panującą wśród Ukraińców.
Wykładowczyni z Instytutu Historycznego szczecińskiej uczelni przypomniała, że na samym początku rozpoczęcia pełnowymiarowej wojny mówiono, że będzie ona trwała trzy dni. „Rosjanie mieli wejść do Kijowa, Ukraińcy mieli się poddać, a prezydent Zełenski miał uciec z kraju. To się nie wydarzyło. Zamiast tego pojawiła się euforia, podziw dla waleczności Ukraińców. Kto dziś pamięta obrazki z Przemyśla, rzesze ludzi, którzy z dziećmi, zwierzakami i reklamówkami przybywali wówczas do Polski. Tak jak wszystko potrafi okrzepnąć, tak też dzieje się z wojną” – oceniała politolożka.
W jej opinii „obecnie Ukraina jest w momencie przełomowym, najważniejsze będę cztery najbliższe miesiące”. „Ważne będzie jak Ukraińcy przetrwają zimę. Wciąż dużą niewiadomą jest polityka pierwszych dni administracji Donalda Trumpa. Myślę tu zarówno o dalszej finansowej pomocy USA dla Ukrainy, jak i być może rozpoczęcia wojny handlowej z Chinami, co może odwrócić uwagę obu stron od Kijowa” – wyliczyła.
„To wojna światów” – podkreśliła Patlewicz. „Zaczęliśmy mówić o nowym paradygmacie zimnowojennym, o osi zła czyli wspólnej polityce pomiędzy Rosją, Koreą Północną i Iranem. Po drugiej stronie mamy świat zachodni, który w pewnych wypadkach skonsolidował się niewystarczająco, widać to w przypadku polityki pomocowej i bezpieczeństwa w kontekście Unii Europejskiej” – zauważyła politolożka.
„Mówimy o tysięcznym dniu wojny pełnowymiarowej, ale nie możemy zapomnieć, że ona trwa od 2014 r. Warto pamiętać historię +zielonych ludzików+, świat się zatrzymał też na moment, gdy Rosja zestrzeliła samolot Malaysia Airlines w 2014 roku. O konflikcie przypomniano sobie dopiero 24 lutego 2022 r. W czasie od 2014 roku można zobaczyć, jak wszystkie tryby dotyczące decyzyjności związane z bezpieczeństwem mielą bardzo powoli. To nie pozwala mi myśleć pozytywnie o dalszych rozstrzygnięciach” – stwierdziła rozmówczyni PAP.
„Jeśli w Ukrainie nastanie pokój, nawet wymuszony, to nie rozwiąże to sprawy. Bo przecież nie mamy gwarancji, że po zawieszeniu broni Rosjanie nie zaczną znów strzelać za rok, dwa czy pięć” – oceniła politolożka i dodała, że nie jest wykluczone, iż wojna w Ukrainie przerodzi się w pełzający konflikt, jak kiedyś pomiędzy Armenią a Azerbejdżanem. (PAP)