W sobotę (30.11) mieszkańcy Islandii wybiorą 63 przedstawicieli do najstarszego na świecie parlamentu – Althingu z 930 roku. Sondaże dają zwycięstwo opozycyjnemu socjaldemokratycznemu Sojuszowi. Na listach wyborczych różnych partii jest kilku Polaków, którzy są największą grupą migrantów na wyspie.
Sojusz może liczyć na około 22 proc. poparcia, drugi wynik, 18 proc., osiąga również będąca w opozycji liberalna i proeuropejska partia Odrodzenie. Dopiero na trzecim miejscu, z rezultatem 14 proc., jest ugrupowanie urzędującego premiera Bjarniego Benediktssona, centroprawicowa Partia Niepodległości.
Jej dwaj koalicjanci: prawicowa Partia Postępu oraz lewicowy Sojusz Czerwono-Zielony mogą nie przekroczyć 5-procentowego progu i w ogóle nie zdobyć mandatów. Trójpartyjna, egzotyczna koalicja rządziła Islandią od 2017 roku. Rząd podał się do dymisji w październiku na skutek wewnętrznych nieporozumień, m.in. na tle polityki migracyjnej, prawa do korzystania z zasobów naturalnych oraz sporu o wydanie pozwolenia na połów wielorybów.
Niemal jest pewne, że prowadzący w sondażach Sojusz będzie musiał utworzyć koalicję z innymi siłami politycznymi. Do parlamentu mogą wejść jeszcze Partia Centrum, Partia Ludowa, Socjaliści oraz Partia Piratów. Popularność opozycji wynika przede wszystkim z krytyki liberalnej polityki gospodarczej rządu. Sojusz obiecuje poprawę dostępności do służby zdrowia oraz tanich mieszkań. Rozwój turystyki znacznie zwiększył ceny nieruchomości.
Premier Benediktsson, pytany przez PAP pod koniec października o przyszłość Islandii po wyborach, odparł że wierzy, że w nowym parlamencie centroprawicowe partie jednak będą miały większość, mimo spadku poparcia dla jego własnego ugrupowania. Polityk liczy, że dzięki temu restrykcyjna polityka migracyjna zostanie utrzymana. „Aby być otwartym państwem musimy najpierw mieć pewność, że sprosta temu nasza infrastruktura, na przykład szkolnictwo” – zauważył Benediktsson. Dodał, że kwestia ograniczeń nie dotyczy Polaków, którzy „przyczynili i przyczyniają się do wzrostu zasobności Islandii”.
Na Islandii Polacy stanowią największą grupę narodową (ok. 23 tys., 6 proc. całej populacji). Aby wystartować w wyborach oraz mieć prawo do głosowania należy posiadać islandzkie obywatelstwo. Największe szanse na zdobycie mandatu ma startujący z Odrodzenia były parlamentarzysta Althingu oraz przewodniczący Rady Reykjaviku Paweł Bartoszek. Na liście Partii Ludowej jest nauczycielka języka polskiego i islandzkiego, nagrodzona tytułem Reykjaviczanki Roku 2024 Marta Wieczorek, a Partię Piratów reprezentuje zaangażowana w obronę praw imigrantów Joanna Wiktoria Ginter.
W połowie listopada z kandydowania zrezygnował Christopher G. Krystynuson z Partii Niepodległości, który jak ustaliły islandzkie media, wcześniej figurował w rejestrze ludności jako Krzysztof Gajowski. Mężczyzna pod tym nazwiskiem jest poszukiwany przez policję w Gryfinie w województwie zachodniopomorskim. Dziennikarze ustalili, że za Gajowskim polskie władze wysłały list gończy oraz wystąpiły z wnioskiem o jego ekstradycję. Wniosek ten jednak strona islandzka odrzuciła.
Lokale do głosowania otwarte będą od godz. 9 lokalnego czasu do 22 (od 8 do 21 czasu polskiego). Głosowanie przedterminowe trwa od 7 listopada. Islandzka Państwowa Komisja Wyborcza spodziewa się, że trudne warunki atmosferyczne mogą utrudnić głosowanie w niektórych punktach.
Daniel Zyśk (PAP), fot. pixabay