Rząd Nowej Zelandii chce w ciągu dwóch lat zakazać organizacji psich wyścigów – poinformował we wtorek wicepremier Winston Peters. Władze uzasadniają tę decyzję troską o zwierzęta oraz ogólnym trendem, zgodnie z którym tego typu rozrywka jest legalna w coraz mniejszej liczbie państw.
Podczas posiedzenia rządu Peters, który w rządzie odpowiada m.in. za gry losowe i wyścigi, zaproponował, by zakaz organizacji psich gonitw wszedł w życie 1 sierpnia 2026 roku.
„Chociaż mniej psów umiera, a wskaźniki obrażeń nieznacznie spadły, to jednak wciąż pozostają na niedopuszczalnie wysokim poziomie” – uzasadnił. Dodał, że wprowadzenie zakazu poprzedziłby 20-miesięczny „okres wygaszania”. W tym czasie specjalnie powołana komisja miałaby zająć się losem około 2,9 tys. psów wykorzystywanych obecnie w gonitwach.
Rząd we wtorek przedstawił też projekt ustawy, która ma zapobiec niepotrzebnemu zabijaniu psów wyścigowych uznanych za już nieprzydatne.
Organizacje branżowe nazwały propozycję rządu „niszczycielskim ciosem”. Przekonywały, że w ostatnim czasie wprowadzono wiele rozwiązań mających na celu podniesienie dobrostanu zwierząt.
Obecnie poza Nową Zelandią gonitwy psów legalnie odbywają się w Australii, Irlandii, Stanach Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii. Szacuje się, że w Nowej Zelandii generują około 8,5 proc. dochodów branży wyścigów i gonitw, szacowanych na ok. 760 mln dolarów amerykańskich rocznie. W branży zatrudnionych jest w pełnym wymiarze około tysiąca osób.
(PAP), fot. pixabay.com