Ludzie od zarania dziejów zdawali sobie sprawę z tego, że produkcja pożywienia nie zależy tylko od pracy człowieka, ale też od natury i Opatrzności. W tym celu szukali wsparcia świętych.
Każda profesja miała, więc swoich świętych patronów. Im profesja przynosiła większe zyski, tym patronów było więcej. Zdarzało się więc, że jeden patron obsługiwał swoją przychylnością całkiem sporą grupę różnych zawodów.
O tym właśnie w Pogaduchach Kulinarnych opowiada Krzysztof Zieliński, regionalista i znawca historii kulinariów.
Tekst: E. Niedziałek-Szeliga