Premier Słowacji Robert Fico oświadczył w środę, że w Paryżu odbywają się spotkania przyjaciół wojny, a jego kraj nie ma tam nic do roboty. Zwracając się w nagraniu wideo opublikowanym w mediach społecznościowych do uczestników tych spotkań powiedział im, żeby „nie płakali”.
Według Ficy poniedziałkowe i środowe spotkania są wynikiem zupełnie niepotrzebnej nerwowości, w którą UE sama się wpędza.
„Denerwujemy się, gdy wiceprezydent USA (J.D. Vance) mówi nam prawdę w Monachium. Denerwujemy się, gdy USA i Rosja nie zapraszają nas do stołu negocjacyjnego w sprawie pokoju na Ukrainie” – powiedział premier. Jednocześnie Fico poparł ten format rokowań.
Szef słowackiego rządu uważa, że Europa musi wyciągnąć wnioski z prowadzonej przez ostatnie trzy lata polityki i pozostawić USA i Rosji przestrzeń do rokowań. Przyznał, że ich rezultatem nie będzie sprawiedliwy pokój dla Ukrainy.
Jego zdaniem należy zwołać szczyt wszystkich państw członkowskich UE i rozpocząć od nowa. „Świat w lutym 2025 r. jest zupełnie inny niż świat w grudniu 2024 r. I albo to zaakceptujemy i na to zareagujemy, albo znowu będziemy płakać” – oświadczył.
Stwierdził też, że przychodzący z Zachodu impuls, aby wykorzystać wojnę na Ukrainie do gospodarczego i politycznego osłabienia Rosji doprowadzi do tego, że wojna skończy się inaczej, niż można było sobie wyobrazić rok lub dwa lata temu.
Piotr Górecki (PAP)