Schronisko dla bezdomnych zwierząt w Orzechowcach od lat zapewnia opiekę psom i kotom, które straciły dach nad głową. Dzięki zaangażowaniu pracowników i wolontariuszy warunki w placówce systematycznie się poprawiają. Kierowniczka schroniska, Joanna Puchalska-Tracz, opowiedziała w audycji „Na cztery łapy” o zmianach, adopcjach i wyzwaniach, z jakimi na co dzień mierzy się placówka.
Kobieca ręka, która odmieniła schronisko
Schronisko w Orzechowcach działa od 2008 roku, ale przez wiele lat jego wygląd i warunki nie spełniały oczekiwań. Gdy cztery lata temu kierownictwo objęła Joanna Puchalska-Tracz, zaczęła wprowadzać zmiany, które odmieniły to miejsce. – Moje zdanie jest takie, że schronisko potrzebowało kobiecej ręki – mówiła.
Od tego czasu wymieniono wszystkie budy, wyremontowano kociarnie, zagospodarowano wybieg dla psów oraz wybudowano nowy budynek, w którym przeprowadzane są adopcje i wizyty weterynaryjne.
– Teren jest maksymalnie dobrze zagospodarowany – podkreślała kierowniczka. Dzięki współpracy z gminami m.in. Żurawica i Orły udało się także wyasfaltować drogi dojazdowe, co ułatwia odwiedziny potencjalnym adoptującym.
Adopcja? Tak, ale nie dla każdego
Schronisko podchodzi do adopcji bardzo odpowiedzialnie. Psy i koty nie są wydawane do warunków, które pracownicy uznają za nieodpowiednie. – Nie wydajemy zwierząt do budy czy kojca. Szukamy domów, gdzie będą traktowane jak członkowie rodziny – podkreślała w rozmowie z Polskim Radiem Rzeszów Puchalska-Tracz.
Osoby zainteresowane adopcją muszą wypełnić ankietę, a schronisko przeprowadza wizytę przedadopcyjną. Czasem zdarza się, że mimo wstępnej weryfikacji zwierzę trafia w nieodpowiednie ręce. – Mieliśmy przypadek, gdzie pies trafił na łańcuch mimo wcześniejszych zapewnień adoptującej osoby. Walczyliśmy o jego odbiór, ale niestety się nie udało. Od tej pory trzy razy zastanawiam się, zanim wydam psa – mówiła kierowniczka.
Jak można pomóc schronisku?
Prowadzenie placówki wiąże się z ogromnymi kosztami. Każdego dnia na karmę dla zwierząt schronisko wydaje około 1500 złotych. Mimo wsparcia Urzędu Miasta Przemyśla na wynagrodzenia pracowników i bieżące wydatki, darowizny i pomoc rzeczowa są nieocenione.
Pomóc można na wiele sposobów:
- Wolontariat – spacery z psami, czesanie, fotografowanie zwierząt i prowadzenie ogłoszeń adopcyjnych.
- Wsparcie finansowe – wpłaty na konto schroniska.
- Dary rzeczowe – karma, koce, legowiska, środki czystości.
– Zapraszamy wszystkich, którzy mają czas i chęci. Nawet jeśli ktoś chce się przejść z kijkami, lepiej wziąć psa na spacer – on też się ucieszy – zachęcała Puchalska-Tracz. Obecnie w placówce znajduje się ponad 100 psów i około 40 kotów.
Plany na przyszłość: schronienie dla starszych psów
Choć w schronisku udało się poprawić wiele rzeczy, wciąż są plany na przyszłość. Priorytetem jest budowa pawilonu dla starszych i nieadopcyjnych psów. – Każde schronisko ma zwierzęta, które już zostaną w nim na zawsze. Chcemy im zapewnić miejsce, gdzie poczują się jak w domu – tłumaczyła nasza rozmówczyni.
Schronisko liczy na wsparcie Urzędu Miasta Przemyśla i prezydenta Wojciecha Bakuna, który obiecał pomoc w realizacji tego projektu.
Psy i koty czekają na dom
W ramach cyklu „Podaruj dom” schronisko przedstawia jednego ze swoich podopiecznych. Tym razem jest to Derwisz – uroczy, czarny kundelek, który od siedmiu lat czeka na swoją rodzinę.
– To prześliczny, przekochany piesek, który uwielbia zabawki i spacery. Nie rozumiem, dlaczego jeszcze nikt go nie przygarnął – mówiła Puchalska-Tracz.
Posłuchaj rozmowy Łukasza Wacławka z przedstawicielką schroniska:
Tekst: Ł.Wacławek, fot. schronisko