Jest zgoda na przedłużenie o pół roku unijnych sankcji nałożonych na Rosję. Ale ceną jest wykreślenie na żądanie Węgier trzech osób z czarnej listy. Sankcje dziś przedłużane do połowy września są indywidualne, nie gospodarcze i dotyczą zakazu wjazdu do Unii oraz zablokowania majątków w Europie. Obecnie na czarnej liście jest 2400 osób, firm oraz organizacji.
Węgry od kilku tygodni groziły wetem, ale przestały blokować po spełnieniu części żądań. Bo początkowo domagały się wykreślenia ośmiu osób z czarnej listy, przede wszystkim oligarchów, bliskich współpracowników Władimira Putina.
Ostatecznie z listy usunięte zostaną trzy osoby, w tym kluczowy producent nawozów w Rosji i były prezes Europejskiego Kongresu Żydów. To był od dawna postulat Węgier, ale od niedawna są one wzmocnione prezydenturą Donalda Trumpa. I dlatego w powietrzu wisiała realna groźba, że sankcje nie zostaną tym razem przedłużone.
Zdecydowano, że warto poświęcić trzy osoby, by utrzymać sankcje na ponad 2400 osób, firm oraz organizacji. Tę listę otwiera Władimir Putin, a są na niej oprócz oligarchów także wojskowi, ministrowie, gubernatorzy, członkowie Rady Bezpieczeństwa, posłowie do Dumy, propagandyści, oraz osoby odpowiedzialne za porwania ukraińskich dzieci z terenów okupowanych i wywożenie ich w głąb Rosji. Są też kluczowe firmy z kompleksu militarno-przemysłowego.
IAR/Beata Płomecka/Bruksela