Tegoroczne plony na Podkarpaciu będą znacznie niższe. Wszystko przez kwietniowe i majowe przymrozki.
Najdotkliwiej odczuli je sadownicy:
W wielu miejscach zniszczeniu uległy niemal wszystkie owoce
– mówi Stanisław Bartman, prezes Podkarpackiej Izby Rolniczej.
Najbardziej ucierpiały tzw. kwiaty królewskie, czyli te, które zakwitły najwcześniej. Niepokój budzą też dalsze prognozy – nie wiadomo, jak rośliny zareagują na tzw. opad czerwcowy. Zniszczenia widoczne są również na polach rzepaku – tutaj straty mogą wynieść od 20 do 30 procent.
Jak mówi Bartman, więcej szczegółów poznamy za około dwa tygodnie, gdy zakończy się szacowanie strat. Izba apeluje do rolników o jak najszybsze zgłaszanie szkód do gmin.
Wielu rolników ma już poważne problemy finansowe
– dodaje Bartman. Sytuację pogarszają wysokie koszty ubezpieczeń. – Ubezpieczenie sadu to wydatek kilku tysięcy złotych. Dla wielu gospodarstw to zbyt duże obciążenie – podkreśla prezes Izby.
Rolnicy podejmują próby walki z przymrozkami, stosując m.in. zamgławianie i zadymianie, ale – jak mówią – są to rozwiązania doraźne i kosztowne.
Czasem koszt ratowania plonów przewyższa ich wartość
– zaznacza Stanisław Bartman.
Nie tylko przymrozki są problemem – wiosenna susza i chłodne noce dodatkowo hamują wzrost roślin. Rolnicy liczą, że pogoda się poprawi i pozwoli uratować chociaż część tegorocznych zbiorów.
A. Radochońska








