Ratownicy Mazurskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego (MOPR). Jeden z incydentów zakończył się tragicznie – w jeziorze Nidzkim utonął 57-letni mężczyzna. W drugim przypadku, na jeziorze Jagodne, 10-letni chłopiec został ranny, gdy maszt jachtu spadł mu na głowę.
W tym artykule
Utonięcie w jeziorze Nidzkim
Do śmiertelnego wypadku doszło niedaleko wsi Karwica, gdzie 57-letni mężczyzna próbował wpław dotrzeć do łodzi dryfującej po jeziorze Nidzkim. W trakcie płynięcia zniknął pod wodą. Na pomoc ruszyli świadkowie zdarzenia, jednak nie udało się go uratować.
Na miejsce szybko dotarli ratownicy MOPR, którzy wydobyli poszkodowanego na powierzchnię i podjęli próbę reanimacji. Niestety, mężczyzna zmarł mimo podjętych działań ratunkowych.
Wypadek dziecka na jeziorze Jagodne
W tym samym czasie na jeziorze Jagodne, nieopodal Giżycka, podczas żeglowania z rodziną doszło do groźnego wypadku – maszt jachtu spadł na głowę 10-letniego chłopca.
– Chłopiec został przetransportowany do portu, a następnie śmigłowcem przewieziony do szpitala dziecięcego w Olsztynie – poinformował dyżurny MOPR, Wojciech Graczyk.
Wzmożony ruch na Mazurach
Niedziela była pierwszym tak tłumnym dniem na mazurskich jeziorach tego lata. Duży ruch wodny i brak ostrożności mogą sprzyjać niebezpiecznym sytuacjom – ostrzegają ratownicy.
Policja i prokuratura prowadzą śledztwo w sprawie utonięcia w jeziorze Nidzkim.
(PAP)/ jwo/ mow/








