Amanda Anisimova w finale Wimbledonu przegrała z Igą Świątek 0:6, 0:6, w US Open pokonała Polkę w ćwierćfinale, a w sobotę ponownie zagra o wielkoszlemowy tytuł.
Po Londynie przestrzegałam, że kolejne wygrane Idze wcale nie muszą przychodzić łatwo
– wspomniała była tenisistka Katarzyna Nowak.
Jej słowa znalazły potwierdzenie podczas US Open. Wprawdzie przed turniejem na kortach Flushing Meadows Polka zwyciężyła w mocno obsadzonych zawodach WTA 1000 w Cincinnati, ale w Nowym Jorku bywało różnie. Już w meczu drugiej rundy z Holenderką Suzan Lamens raszynianka oddała seta i była bliska porażki. W kolejnym meczu z Anną Kalinską także nie było łatwo, a jej przygoda zakończyła się na ćwierćfinale po porażce z reprezentantką gospodarzy Anisimovą 4:6, 3:6. Tą samą, którą pokonała w wimbledońskim finale bez straty gema.
Po tamtym meczu przestrzegałam, by nie wyciągać daleko idących wniosków. Turniej wimbledoński z wielu względów doskonale ułożył się dla Igi, przede wszystkim dlatego, że Iga grała bardzo dobrze. W finale doszło do sytuacji, która zdarza się raz na kilkadziesiąt lat. Anisimova, po trzygodzinnym półfinale z Aryną Sabalenką, szoku, jakiego doznała po pokonaniu światowej „jedynki” i – jak sama mówiła – niemogąca poruszać się po korcie z powodu bólów mięśni, w decydującym spotkaniu nie była sobą. Zagrała może na 20 procent możliwości. Niektórzy komentatorzy w Polsce zachwycali się postawą Świątek, ale ona nie miała nawet możliwości pokazania w pełni swoich świetnych umiejętności, bo w całym meczu były może trzy dłuższe wymiany. Wygranie Wimbledonu jest ogromnym sukcesem, do którego mam ogromny szacunek, jak i do całej kariery naszej wiceliderki światowego rankingu
– powiedziała PAP Nowak.
Przed ćwierćfinałem w Nowym Jorku panował duży optymizm związany z tym, że Polka po raz kolejny miała zmierzyć się ze swoją rówieśniczką z USA. Były świetny deblista Marcin Matkowski w rozmowie z PAP wskazywał na Polkę jako wyraźną faworytkę tego starcia. Stało się inaczej i Anisimova wygrała w dwóch partiach.
Przestrzegałam, że tak może się stać. W tym pojedynku właściwie wszystko zależało od Anisimovej. Kiedy Polka przełamała ją na początku meczu i objęła prowadzenie, był to już – wliczając Wimbledon – 14. kolejny gem wygrany przez Świątek z tą rywalką. I gdy w następnym Amerykanka odrobiła breaka, wraz z aplauzem publiczności, odetchnęła. Zaczęła grać swój tenis. Przede wszystkim poprawnie serwowała, nie bała się ryzykować, grała odważnie. Zagrała o 100, a może 300 procent lepiej niż w Londynie
– oceniła pierwsza polska tenisistka notowana w Top 50 rankingu WTA.
Jak dodała, ćwierćfinałowe starcie wcale nie było poza zasięgiem Igi.
Przecież i ona miała dobre momenty w tym spotkaniu. Niestety, było ich trochę za mało. Gdyby więcej grała kątowo, zmuszała rywalkę do biegania, mogłoby to przynieść lepszy efekt
– wskazała.
Była liderka listy światowej po odpadnięciu z turnieju, a nawet już podczas drugiego seta, narzekała, że zawodził ją pierwszy serwis. Dodała przy tym, że nie był on na najlepszym poziomie w całym turnieju, ale w ćwierćfinale zawiódł ją całkiem.
W mojej opinii serwis nie był zły, może nie był tak doprecyzowany jakby sobie tego życzyła Iga i to w pełni rozumiem. Wydaje mi się, że będąc w ścisłej czołówce można poszukać innych rozwiązań, planu B czy C. W meczu z Anisimovą tego mi trochę zabrakło, chociaż wiele akcji w wykonaniu Igi było wspaniałych. Znakomite tempo, szybkość, zmiana kierunku
– podsumowała Nowak.
Kilka godzin po zakończeniu spotkania z Anisimovą Świątek przekazała, że od jakiegoś czasu dokucza jej kontuzja stopy.
Tym razem US Open był dla mnie i mojego zespołu sporym wyzwaniem (jestem wam naprawdę wdzięczna, dziękuję za pomoc – wielkie podziękowania także dla fizjoterapeutów WTA i lekarzy US Open). Granie meczów bez treningów w dni wolne, zmaganie się z problemem ze stopą, ciągłe przekraczanie granic… Udało nam się dotrzeć do ćwierćfinału, mimo wielu trudności i jestem całkiem dumna z tego, co udało mi się osiągnąć w tych okolicznościach. A co najważniejsze – zdobyłam cenne doświadczenie. Wrócę w przyszłym roku z ogromną determinacją
– skomentowała swój występ 24-letnia raszynianka, która ma wrócić do Polski, by przejść dokładne badania.
W półfinale Anisimova wyeliminowała podopieczną Tomasza Wiktorowskiego Naomi Osakę. W drugiej parze Sabalenka wygrała z Jessicą Pegulą i o tytuł zagra światowa jedynka z pogromczynią Świątek. Białorusinka stanie przed trzecią w tym roku szansą na wielkoszlemowy tytuł, a Anisimova – drugą. Żadna w tym roku finału nie wygrała.
(PAP)


![Podsumowanie sezonu 2025 zespołu PRz Racing [ZDJĘCIA] 3 - Polskie Radio Rzeszów Podsumowanie sezonu 2025 zespołu PRz Racing [ZDJĘCIA]](https://radio.rzeszow.pl/wp-content/uploads/2025/11/FS-Alpe-Adria-2025-40-120x86.jpg)





