Zaskakująca deklaracja wiceministra zdrowia.
Podczas kongresu ekonomicznego w Dąbrowie Górniczej padły kluczowe deklaracje w sprawie przyszłości oddziału ginekologiczno-położniczego w Lesku. Wiceminister zdrowia Wojciech Konieczny, skonfrontowany przez lidera ruchu społecznego „Porodówka w Bieszczadach ma zostać”, zadeklarował, że państwo powinno interweniować i finansować placówkę. Obiecał też osobistą wizytę w Bieszczadach.
W tym artykule
5 września podczas debaty na temat składki zdrowotnej, głos zabrał dr Duszan Augustyn, lider ruchu walczącego o utrzymanie ostatniej porodówki w Bieszczadach. Zwrócił się on bezpośrednio do wiceministra zdrowia, wskazując na brak działań resortu od czasu lipcowych protestów i wysyłanie do regionu lobbystów zamiast urzędników.
Co dalej z naszą porodówką? Dlaczego przyjeżdżają do nas w Bieszczady lobbyści, a nie przedstawiciele ministerstwa?
– pytał Augustyn.
Dlaczego ludzie w Bieszczadach czy na innych peryferiach mają płacić składki, mają płacić podatki, jeżeli ta dostępność usług medycznych z dala od wielkich aglomeracji się od nich oddala?
– dodał.
Konieczna interwencja państwa
Odpowiedź wiceministra Koniecznego była jednoznaczna. Przyznał on, że w regionach o specyfice takiej jak Bieszczady, samorządy nie są w stanie samodzielnie utrzymać kluczowych oddziałów.
Uważam, że tutaj jest potrzebny interwencjonizm państwa. W takich obszarach (…) państwo powinno wskazać: ma być porodówka. Medycyna mówi, że tam powinna być porodówka
– stwierdził wiceminister.
W swojej wypowiedzi podkreślił, że rozwiązaniem jest stworzenie finansowanej centralnie sieci oddziałów, niezależnej od możliwości lokalnych samorządów.
Powinno się (…) je finansować i użyć organizmów, które nie są związane z odpowiedzialnością samorządu, bo (…) samorząd sobie z tym nie radzi
– dodał Konieczny.
Jest obietnica wizyty i plan na ratunek
Wiceminister zdrowia złożył również osobistą deklarację.
Oczywiście zadeklarowałem się również, że tam pojadę i spróbuję uratować tę porodówkę w taki sposób, jaki uważam, że jest możliwy, ponieważ pewien pomysł mam
– zapewnił, dodając, że szczegóły są przedmiotem rozmów z ministrem zdrowia.
Społecznicy: „Mamy wszystko nagrane”
Dla strony społecznej to ważny krok, ale nie koniec walki. Aktywiści przypominają, że już 1 lipca 2025 roku ówczesna minister zdrowia Izabela Leszczyna zapewniała, że „nie zamyka porodówki w Lesku”, jednak za tymi słowami nie poszły żadne konkretne działania.
Samorządowcy mówią, że nikt w Ministerstwie ich nie chce słuchać, dlatego pojechaliśmy sami do Ministra (…) w odróżnieniu od samorządowców, którzy wcześniej (…) nie sporządzili, żadnego stanowiska, ani nawet nie spisali protokołu. My mamy wszystko nagrane
– powiedział Duszan Augustyn.
Lider ruchu społecznego zapowiedział, że jeśli i tym razem obietnice nie zostaną spełnione, protesty powrócą ze zdwojoną siłą.
Czekamy na to, co powie ministerstwo, ale jeżeli nie dostaniemy odpowiedzi, to przyjedziemy nie sami, ale przyjedziemy z Leżajskiem i z kilkunastoma innymi porodówkami z całego kraju
– podsumował.
Tekst, Fot. P. Olechniewicz








