Młody mężczyzna, poszkodowany w wybuchu w tyskim bloku, do którego doszło w poniedziałek rano, trafił do Górnośląskiego Centrum Medycznego w Katowicach w bardzo ciężkim stanie; docelowo będzie leczony w Centrum Leczenia Oparzeń w Piekarach Śląskich – podali przedstawiciele szpitala.
Silny wybuch, najprawdopodobniej gazu, miał miejsce w Poniedziałek Wielkanocny ok. godz. 9.30 na parterze siedmiokondygnacyjnego bloku przy ul. Darwina w Tychach. Poszkodowanych zostało kilkanaście osób; siedem z nich, w tym dwoje dzieci, z poważniejszymi obrażeniami zostało przetransportowanych karetkami i lotniczym pogotowiem do szpitali.
Jak przekazała rzeczniczka Górnośląskiego Centrum Medycznego im. prof. Leszka Gieca Śląskiego Uniwersytetu Medycznego w Katowicach Jolanta Wołkowicz, młody mężczyzna, który po wybuchu w Tychach został tam przetransportowany śmigłowcem Lotniczego Pogotowia Ratunkowego, jest w bardzo ciężkim stanie. Do szpitala w Katowicach-Ochojcu – karetką przewieziona została też młoda kobieta: ze złamaną kończyną.
Do Katowic – Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka w dzielnicy Ligota – trafiło też karetkami dwoje dzieci: ośmioletni chłopiec i czteroletnia dziewczynka. Według informacji rzecznika tej placówki Wojciecha Gumułki ich stan ogólny jest dobry – po przebadaniu i odpowiednim zaopatrzeniu będą zapadały decyzje, czy pozostaną w szpitalu.
Pozostali ranni po porannym wybuchu zostali przewiezieni przez ratowników do Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego.
Na miejscu wybuchu pracowali ratownicy Specjalistycznej Grupy Poszukiwawczo-Ratowniczej z Jastrzębia-Zdroju z psami, przeszukujący gruzowisko.
Poranny wybuch był silnie słyszalny i odczuwalny w mieście i okolicach. Według relacji tyskich samorządowców w samym budynku spowodował m.in. zniszczenie okien do czwartego piętra; zniszczona została też zewnętrzna ściana na parterze, gdzie nastąpił. Śląska policja podała, że elementy konstrukcyjne i wyposażenie mieszkań porozrzucane zostały na kilkadziesiąt metrów.
Tekst: PAP / Fot.: pixabay