W kwietniu holenderska legenda rocka progresywnego, czyli grupa Focus gościła
w Polsce na pięciu koncertach. Czwartym przystankiem na ich trasie był Rzeszów. Ta wiadomość zelektryzowała wielu zwolenników muzyki w regionie, bo przecież nie często zdarza się na Podkarpaciu gościć mistrzów gatunku, więc na widowni pojawiło się pokolenie, zarówno pamiętające debiut Holendrów, jak również będące młodszym sukcesorem ich pięknej muzyki.
Poza pojedynczymi przypadkami próżno było szukać na sali młodzieży poniżej czterdziestki, bo tiktokerzy w tym czasie adorowali pobliską „Żabkę”, tudzież vlogowali komentując wydarzenia z „Love lsland”. Na szczęście nie zawiedli winylowcy, analogowcy, vintygeowcy i generalnie czciciele ery wodnika, dlatego miło było patrzeć na pielgrzymów rocka wyposażonych w czarne albumy na 33 obrotach. Punktem zbornym była sala WDK, w której przed koncertem słychać było zakulisowe rozmowy o gigantach Art Rocka, którzy zadebiutowali na początku lat 70-tych odnosząc wówczas swoje największe sukcesy.
Dyskusje przybierały różne pokojowe formy, ale finalnie zgodność w kwestii ważności albumu nr 2 nad trzecim (lub odwrotnie) osiągnęła swój przewidywalny konsensus. Były nawet spory, który zespół miał więcej fanów w Polsce gierkowskiej – Livin’ Blues Teda Oberga, czy może Focus, co w niczym nie zmienia statystyczno-historycznego faktu, że w szerokim świecie Focus dumnie dzierżył status najbardziej pożądanego zespołu z krainy tulipana i innej przyjaznej ludzkości roślinności.
Ci, którzy w sobotę 13 kwietnia pierwszy raz przyszli na Focus byli szczególnie rozentuzjazmowani i czuło się wokół odświętne nastawienie w każdym geście i słowie. Thijs Van Leer to muzyk, kompozytor i lider formacji, twórca m.in. takich hitów jak: „Hocus Pocus”, „House of The King” i „Sylvia”, oraz kultowych albumów: „Moving Waves”, „Focus 3” i „Hamburger Concerto”, czy „X”. On też jest mistrzem ceremonii, oraz motorem napędowym i choć na liczniku ma bagatela 76 wiosen to wciąż ma głos mocny jak krakowski dzwon zygmuntowski. Pierre van der Linden (78 lat) to z kolei fenomenalny perkusista, który dołączył do grupy w 1972 roku podczas nagrywana drugiego albumu „Moving Waves” i niezmiennie gra do dzisiaj. Pierre znany jest na całym świecie ze swoich wybitnych umiejętności rytmicznych i to właśnie jemu przypisuje się zdefiniowanie brzmienia grupy Focus. Jego grę można określić krótko – WYBITNA!!!. Jeżeli nie wierzycie, to zapytajcie dyrygenta Wojtka Lemańskiego.
Obecny skład zespołu uzupełniają dwaj młodsi metrykalnie muzycy tj. gitarzysta Menno Gootjes, oraz basista Udo Pannekeet. Jako kwartet stanowią mechanizm doskonały, a ich popisy solowe są nad wyraz wzorcowe. Ci, którzy pamiętają złote lata prosperity Focus z Janem Akkermanem w składzie, który wciąż nagrywa świetne płyty solowe, mogli porównać jego grę do Menno Gootjesa, który swoim stylem i perfekcją idealnie wpasował się do stylistyki zespołu, co wcale nie było łatwym zadaniem, przejmując etat po sławnym poprzedniku. Analogicznie rzecz porównując można użyć tu adekwatnego do purpurowego wkładu przykładu na linii Richie Blackmore – Steve Morse, czyli obaj są gitarowymi tuzami.
Rzeszowski koncert rozpoczął się o godz. 19:00, trwał dwa sety, a skończył o 21:30 oblężeniem na stoisku płytowym, gdzie muzycy chętnie podpisywali, płyty, koszulki, portrety, programy z trasy po Japonii itp. gadgety, a także chętnie pozowali do zdjęć. Wśród oczekujących na autografy było sporo osób przyjezdnych z zagranicy, zarówno tej bliższej, jak i dalszej, bo trafiali się nawet zdeklarowani fani z USA! Ci, którzy byli, zgodnie uradzili, że tak cudnej muzy dawno nie doświadczyli i w tym rozanieleniu i uskrzydleniu udali się do najbliższego pubu by wydłużyć sobotę do niedzieli.
Reasumując wywiezione z Rzeszowa wrażenia to w programie koncertu usłyszeliśmy wszystko co stanowi o międzynarodowej sile grupy Focus i należy pogratulować zespołowi takiej repertuarowej wolności, witalności i najwyższej jakości, bo ich muzyka ma niezwykle potężną silę sprawczą gdyż generuje ponadpokoleniowe zadowolenie.
Ciekawostkę reklamową może stanowić też fakt, że całkiem niedawno największy hit Focusa – „Hocus Pocus” został wykorzystany w 4-minutowej reklamie NiKE i wyemitowany tuż przed transmisją mistrzostw świata. Po ich muzykę regularnie sięga też brytyjska telewizja lokując w programach o największych zasięgach globalnych jak: Top Gear i Saxondale.
Polskie koncerty Focus były częścią wznowionej europejskiej trasy, a także kontynuacją przerwanej przez pandemię jubileuszowego tournee z okazji 50-lecia istnienia zespołu. Na stoisku płytowym można było więc kupić 4 płytowy BOX (3 CD+BR) „Live in Rio” dokumentujący ich występ w Brazylii i chętnych raczej nie brakowało. Ta wzajemna wymiana uprzejmości i serdeczności sprawiła, że manager musiał reglamentować czas, ale czynił to w sposób uprzejmy, cierpliwy i żartobliwy więc nikt z koncertu nie wyszedł niezadowolony.
Dziękuje(MY) za wspaniały wieczór, który był nie tylko sentymentalną podrożą w czasie, ale i wymiernym dowodem na to, że Art Rock jest gatunkiem który każdą modę przetrzyma. Focus w obecnym składzie jest najlepszym tego przykładem więc z niecierpliwością przedszkolaka czekamy na zapowiadany nowy album, nagrany we współpracy z Rogerem Deanem, który ma ukazać się jeszcze w tym ro(c)ku. Focus Rules!
Focus po zakończonej trasie po Polsce na swojej facebookowej stronie napisali tak:
Thanks everyone! Poland you were amazing. We love Poland! See you soon.
(Dziękujemy wszystkim! Polsko byłaś niesamowita. Kochamy Polskę! Do zobaczenia wkrótce).
Tekst: Victor Czura, fot. EWC