Na Podkarpaciu 45,49 % wyborców poszło w minioną niedziele do urn, aby oddać swój głos na kandydatów na prezydentów, burmistrzów i wójtów. Łukasz Dziągwa, współprzewodniczący Nowej Lewicy w Rzeszowie powiedział w Radiu Rzeszów, że ta frekwencja jest niepokojąca, zwłaszcza że wybory samorządowe są najbliższe mieszkańcom, a miniona kampania była mało spolaryzowana politycznie. „Zajmujemy się przyziemnymi, osiedlowymi sprawami”, a to wzbudza mniejsze emocje i zainteresowanie – mówił w Podkarpackim panelu politycznym.
Kacper Szeląg z Konfederacji dodał, że porównywanie tych wyborów do poprzednich jest sporym błędem. Studenci, którzy uczą się w innych miastach, nie wracają, aby oddać głos na kandydatów ze swojego miejsca zamieszkania. „Zwłaszcza, ze większość z nim z miejscem swojego urodzenia nie wiąże przyszłości” – podkreślił. I takie podchodzenie do wyborów samorządowych to błąd.
To, że wybory samorządowe nie cieszą się popularnością to reguła, która sprawdza się od wielu lat – podkreślił Andrzej Dec, przewodniczący rady miasta Rzeszowa. Jego zdaniem mieszkańcy uznają, ze to co najważniejsze zostało rozstrzygnięte. Kampanie profrekwencyjne prowadzą wszystkie ugrupowania i jak widać, wszystkie są mało skuteczne – podsumował.
Tekst.: Agnieszka Radochońska, fot. Marek Maśniak.