„Quo vadis” niepotrzebnie pozostawiono na liście lektur obowiązkowych, jest niezrozumiałe – powiedziała PAP przewodnicząca Stowarzyszenia Nauczycieli Polonistów Irmina Warmiak. Dodała, że teksty obowiązkowe, których język nie trafia do młodych, zabijają pasję czytania nawet w tych, którzy ją mieli.
W konsultacjach publicznych są obecnie dwa projekty nowelizacji rozporządzeń ministra edukacji w sprawie podstawy programowej. Zgodnie z nimi zakres treści, jakie powinien umieć uczeń, ma być „odchudzony” o ok. 20 proc. Nowa podstawa ma obowiązywać od nowego roku szkolnego.
Publikację projektu rozporządzenia poprzedziły prekonsultacje w lutym, w których każdy mógł zgłosić uwagi do zaproponowanych przez ekspertów zmian w podstawie programowej (różniły się one od kwietniowej wersji). W prekonsultacjach wzięło udział m.in. Stowarzyszenie Nauczycieli Polonistów (SNaP).
Przewodnicząca SNaP Irmina Warmiak powiedziała PAP, że jej zdaniem resort przychylił się do propozycji, by „lista lektur obowiązkowych była nieco krótsza i aby dano większą dowolność nauczycielom, co mogą omawiać z uczniami”.
Zwróciła uwagę, że rozwiązanie, by wybór niektórych tekstów spoczywał na nauczycielach i uczniach, spowoduje większe zainteresowanie czytaniem. „Nauczyciel nie będzie przecież bezwiednie zgadzał się na propozycje, ale będzie z uczniami o nich rozmawiał, dopytywał, o czym jest książka i dlaczego chcieliby ją przeczytać. Na pewno uczniowie zaczną czytać więcej” – powiedziała.
„Niestety, lektury obowiązkowe napisane są językiem nietrafiającym do młodego człowieka, zabijają pasję czytania nawet u tych uczniów, którzy ją wcześniej mieli” – zaznaczyła ekspertka. „Myślę, że w każdej klasie polonista ma takiego ucznia lub uczniów, którzy czytają. Na początku to oni będą proponować, co czytać, ale jeśli to będzie lektura współczesna, mówiąca o problemach dzisiejszej młodzieży, to na pewno będzie chętniej przeczytana niż kompletnie niezrozumiały dla nich tekst” – oceniła.
W opinii przewodniczącej SNaP na liście lektur obowiązkowych w szkole podstawowej niepotrzebnie pozostawiono „Quo vadis” Henryka Sienkiewicza. „To jest lektura niezrozumiała dla większości uczniów. Część klasy czyta ją pod przymusem albo wcale, nie rozumieją tego, co czytają. Język Sienkiewicza i nawiązania do początków chrześcijaństwa są dla nich bardzo trudne” – oceniła. Dodała, że jeśli uczniowie „z historią są trochę na bakier”, to w przypadku trudnych lektur nauczyciele muszą najpierw przedstawić mocne podłoże historyczne, by uczniowie „w ogóle wiedzieli, o co chodzi”.
Nauczycielka dodała, że w obowiązującej podstawie w szkole podstawowej uczeń ma m.in. określić doświadczenia bohaterów literackich i porównać je z własnymi, czego – jak zauważyła – zabrakło w opublikowanej propozycji. „Myślę, że to przypadkowa zmiana, bo nie wyobrażam sobie omawiania utworu bez odniesienia – zawsze – do tego, jak dzieci postąpiłyby w danej sytuacji. To jest podstawowe doświadczenie (…). Nie wiem, dlaczego akurat taki punkt wypadł z podstawy w klasach IV-VI” – dodała.
Zapytana, jak według niej powinna wyglądać dobra podstawa programowa, odparła, że nie powinna być bardziej okrojona, niż zrobiono to w projekcie rozporządzenia. „To, z czym wychodzi ze szkoły uczeń VIII klasy, to są podstawowe rzeczy” – argumentowała. Zaznaczyła, że „ważniejsze są teksty, na podstawie których ma być ta podstawa realizowana”.
Ekspert SNaP dr Jarosław Wowak, nauczyciel języka polskiego w szkole ponadpodstawowej oraz członek Rady Języka Polskiego i Polskiej Akademii Umiejętności, powiedział, że podczas prekonsultacji SNaP proponowało też, by z listy lektur usunąć m.in.: „Odprawę posłów greckich” Jana Kochanowskiego, „Nie-boską komedię” Zygmunta Krasińskiego czy „Zbrodnię i karę” Fiodora Dostojewskiego. Tytuły te – mówił dr Wowak – są już „nieadekwatne do czasów, czy zainteresowania młodego pokolenia”. Dodał, że powinno się proponować teksty współczesne, które interesują młodzież.
Dr Wowak zaznaczył, że język literatury staropolskiej jest „specyficzny”. „To jest dylemat i paradoks. Z jednej strony, nie jest nam to potrzebne jako pozycja, ale z drugiej strony (…) mamy tam pięknie pokazane elementy retoryczne. Nie wiem, co kierowało zespołem, który układał tę podstawę, że zostawił +Odprawę posłów greckich+. Tłumaczę to tylko tym względem, choć to moje przypuszczenie” – ocenił, dodając jednocześnie, że aby nauczać retoryki, równie dobrze można było skorzystać z podręczników czy ćwiczeń.
Ekspert podkreślił, że SNaP podczas prekonsultacji zwracało szczególną uwagę na uczenie w szkołach ponadpodstawowych komunikowania się: rozmowy, wypowiedzi – czyli kompetencji miękkich. Zaznaczył, że podstawa programowa została okrojona w zakresie konwencji literackich czy pojęć. „Pewnie to nie jest uczniom potrzebne (…), takie informacje można znaleźć w internecie, więc odejście od wiedzy stricte encyklopedycznej jest w sumie dobre, ale ważne, by miało to przełożenie na możliwość prowadzenia pogłębionej dyskusji nad lekturą, problemem” – zaznaczył.
Zapytany, czy projekt coś istotnie zmienia, odpowiedział, że „na pewno to, że podstawa programowa została rzeczywiście troszeczkę okrojona”. Zwrócił uwagę, że część zakresu podstawowego przeniesiono do rozszerzonego, i ocenił, że to dobry krok. „Na poziomie rozszerzonym idziemy w kierunku ucznia, który rzeczywiście się interesuje zagadnieniami z języka polskiego, czy filozofii” – dodał. Zaznaczył, że jednak wciąż pozostaje mało godzin na zrealizowanie materiału.
Pytany, jak powinna wyglądać dobra podstawa programowa, wyraził opinię, że „dobrej podstawy programowej nikt nie będzie w stanie napisać”. „Myślę, że taka jest gorzka prawda dlatego, że co roku mamy inny rocznik, pokolenia się zmieniają, trzeba by podstawę pisać co roku, mając na uwadze rocznik, który akurat przychodzi (…). Najważniejsza jest nauka poprzez doświadczenie i praktykę, czysta teoria nic nie da, bo zawsze można te wiadomości sprawdzić. Ważne, by uczyć współżycia i rozwiązywania problemów na podstawie lektury” – dodał.
Tekst: PAP, fot. pixabay