„Dzięki temu zabiegowi pacjent uniknął uszkodzenia serca” – powiedziała PAP dr Anna Szajerska-Kurasiewicz ze Szpitala Miejskiego nr 4 w Gliwicach.
„Wyjątkowość tego zabiegu polegała na tym, że wszczepiliśmy pacjentowi rozrusznik serca z najbardziej nowoczesnym typem stymulacji – była to stymulacja układu umożliwiającego wytwarzanie i przewodzenie impulsów elektrycznych generujących fizjologiczne skurcze przedsionków i komór” – wyjaśniła dr Szajerska-Kurasiewicz.
Do tej pory, lekarze wszczepiali elektrodę najczęściej do koniuszka prawej komory. Tym razem włożyli ją do układu, do lewej odnogi pęczka Hisa. Według lekarki, powoduje to, że impuls w sercu rozchodzi się najbardziej fizjologiczną z możliwych dróg. „Implantacja zwykłych rozruszników serca ratowała życie, ale powstający niefizjologiczny impuls doprowadzał często do rozwoju kardiomiopatii postymulacyjnej czyli uszkodzenia serca” – wytłumaczyła dr Szajerska-Kurasiewicz.
Stymulacja serca bywa konieczna, gdy zwolnienie pracy tego organu następuje w wyniku chorób układu krążenia. Najgroźniejsze dla pacjentów są utraty przytomności i zasłabnięcia – stanowią realne zagrożenie urazami i są niebezpieczne dla życia.
Z kolei kardiomiopatie stanowią grupę zróżnicowanych schorzeń, dla których wspólnym mianownikiem jest patologiczna przebudowa mięśnia sercowego prowadząca do jego dysfunkcji. „Jestem przekonana, że nasz pacjent już wkrótce będzie mógł powrócić do swojej aktywności życiowej, cieszyć się dużo lepszą formą i po prostu lepiej funkcjonować każdego dnia” – podsumowała dr Szajerska-Kurasiewicz.
Rocznie na oddziale kardiologii Szpitala Miejskiego nr 4 w Gliwicach specjalistycznym leczeniem objętych zostaje ponad 2500 pacjentów. (PAP)
Fot. pixabay.com/ilustracyjne