Dzień ten jest owocem wieloletniej amerykańskiej tradycji – organizowania zawodów w jedzeniu tego parówkowego przysmaku na czas.
Pierwszy nieoficjalny konkurs odbył się rzekomo w 1916 roku w Nathan’s – jednej z nowojorskich budek z hot dogami – gdzie czterech imigrantów, pałaszując kolejne hot dogi, próbowało ustalić, kto z nich jest największym patriotą. Do dziś organizowany jest tam jeden z największych turniejów na świecie (Nathan’s Hot Dog Eating Contest), a sama dyscyplina „sportowego jedzenia” to obecnie wielomilionowy biznes, nad którym pieczę sprawuje międzynarodowa federacja.
Dla czołowych zawodników zajadanie się fast foodem to główne źródło utrzymania – nagrody w najważniejszych konkursach sięgają nawet 10 tysięcy dolarów. Niekwestionowanym liderem parówkowych zmagań jest Amerykanin Joey Chestnut, którego rekord to pochłonięcie 68 „gorących psów” w 10 minut. Co ciekawe, Stany Zjednoczone nie zakochałyby się w hot dogach, gdyby nie niemieccy imigranci, którzy zabrali za ocean wynalezione przez siebie parówki (dachshundy – niem. „jamniki”).
W Polsce hot dogi nie cieszą się jednak tak dużą popularnością. Co prawda, ich pierwsze imitacje pojawiły się jeszcze w PRL-u, w połowie lat 80., niestety z racji problemów z dostępnością mięsa sprzedawane były z farszem pieczarkowym.
Tekst: kalbi.pl, fot. pixabay