Do dziś nikt nie odpowiedział za wydarzenia sprzed 40 lat.
Chłopak to syn opozycyjnej działaczki i poetki Barbary Sadowskiej, pobity na posterunku milicji. Zmarł 14 maja 1983 roku w szpitalu w Warszawie w wyniku ciężkich obrażeń narządów jamy brzusznej. Trzy dni później obchodziłby swoje 19. urodziny.
Grzegorz Majchrzak z Biura Badań Historycznych IPN podkreślił, że Grzegorz Przymyk był jedną z kilkudziesięciu ofiar szerokorozumianego stanu wojennego, jednak jego przypadek był wyjątkowy. Jak wyjaśnił, chłopak został zakatowany przez funkcjonariuszy milicji przy swoich kolegach, więc sprawy nie dało się całkowicie ukryć.
12 maja 1983 roku milicjanci zabrali maturzystę Grzegorza Przemyka z placu Zamkowego w Warszawie na komisariat. Tam został ciężko pobity – dostał kilkadziesiąt ciosów pałkami w barki i plecy oraz kilkanaście ciosów w brzuch. Przewieziony do szpitala zmarł po dwóch dniach.
Pogrzeb 19 maja na cmentarzu Powązkowskim stał się wielką manifestacją sprzeciwu wobec władzy komunistycznej. Wzięło w nim udział kilkadziesiąt tysięcy ludzi, w tym wielka liczba młodzieży.
fot. Nekrolog Grzegorza Przemyka