Pierwszą w Polsce operację usunięcia guza mózgu przez oczodół przeprowadzili u 71-letniego pacjenta lekarze z Kliniki Neurochirurgii Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego (USK) w Białymstoku. Do guza dostali się przez małe nacięcie w zmarszczce powieki. Pacjent – pan Andrzej z Łomży – czuje się dobrze, wyszedł w poniedziałek ze szpitala. Był operowany w minionym tygodniu. Lekarze usunęli mu w całości oponiaka, który znajdował się wewnątrz czaszki, na podstawie środkowego dołu czaszki, blisko nerwu wzrokowego. Właśnie ta lokalizacja, ale i wielkość wcześnie wykrytego guza sprawiała, że można było operować guz przez oczodół, a nie np. przez nos – wyjaśnili w poniedziałek lekarze na konferencji prasowej w Klinice Neurochirurgii.
„Oczodół graniczy z jamą czaszki i można operować w ten sposób guzy mózgu, w tej chwili można powiedzieć – jest to światowy trend, żeby operacje neurochirurgiczne minimalizować” – powiedział Łysoń i dodał, że chodzi o to, aby takie dostępy niosły za sobą jak najmniej urazów dla pacjenta. „Operacje przez oczodół wpisują się w ten trend” – powiedział szef Kliniki Neurochirurgii USK dr hab. Tomasz Łysoń.
Dr Robert Chrzanowski z Kliniki Neurochirurgii wyjaśnił, że operacja przez oczodół – rozwiązanie stosowane dopiero od kilku lat – była dla pacjenta minimalnie inwazyjna. Dodał, że tradycyjnie trzeba by było wykonywać kilkunastocentymetrowe cięcie, zaczynające się przed uchem i prowadzące nad czoło. Dodał, że dotarcie przez oczodół niesie za sobą mniej ryzyka związanego z funkcjonowaniem mózgu.
„Okazuje się, że poprzez dostęp w okolicy oka przy oczodole, przez bardzo niewielkie nacięcie w zmarszczce powieki można usunąć również głębokiego guza mózgu w całości, w tym przypadku doprowadzając do całkowitego wyleczenia pacjenta” – powiedział Rutkowski.
Dr hab. Tomasz Łysoń podkreślił, że operacja małoinwazyjna, endoskopowa, wykonana przez nos czy oczodół sprawia, że guz mózgu lub znajdujący się przy mózgu jest usuwany w ten sposób, że – jak to określił – „mózg o tym nie wie”, co jest bezpieczniejsze dla pacjenta.
„Tak naprawdę nie dotykamy mózgu w ogóle. Czyli dostajemy się do zmiany (guza) takim korytarzem, taką drogą, że można usunąć tę zmianę kompletnie nie dotykając mózgu” – powiedział Łysoń. Dodał, że przy wykorzystaniu starych technik operacyjnych, które są czasem konieczne, to dostanie się do zmiany w mózgu odbywa się w ten sposób, że „mózg o tym wie”, co oznacza, że może zostać uszkodzony. „Natomiast w przypadku tego typu zabiegów (małoinwazyjnych-PAP) omijamy kompletnie ten problem związany z mózgiem. Mózg po prostu nie jest dotykany i to jest właściwie zaleta tego typu dostępów” – dodał Łysoń.
Dr Robert Chrzanowski dodał, że dzięki małoinwazyjnej operacji pacjent już następnego dnia po operacji dobrze się czuł, szybciej doszedł do siebie, był krócej w szpitalu. Zaznaczył, że to ważne i bezpieczniejsze u pacjentów w starszym wieku, którzy mają też inne choroby.
Lekarze przyznają, że nie ma obecnie badań profilaktycznych wykrywających guza mózgu, dlatego apelują, by nie lekceważyć objawów, które mogą na guza wskazywać. To np. drętwienie kończyn, uporczywe bóle głowy, wymioty, zawroty głowy, osłabienie siły mięśni, zaburzenia czucia, zaburzenia widzenia, równowagi.
Właśnie drętwienia ręki i nogi zaniepokoiły pana Andrzeja, który trafił na szpitalny oddział ratunkowy i tam zaczęto go diagnozować; guza udało się wykryć dość wcześnie. Lekarze przyznają, że być może w przyszłości takim badaniem profilaktycznym będzie wykonywany przesiewowo rezonans magnetyczny głowy, bo obecnie robi się takie badanie tylko wtedy, gdy jest do tego wskazanie.(PAP)