Kto ma rację – myśliwi czy ekolodzy? To pytanie zadajemy sobie od dawna. Zwłaszcza 3 listopada, we wspomnienie świętego Huberta, patrona myśliwych i leśników. Właśnie tego dnia na antenie Polskiego Radia Rzeszów odbyło się specjalne wydanie audycji Łukasza Wacławka „Na cztery łapy”, które poświęcono jednym z najbardziej kontrowersyjnych zagadnień ochrony przyrody. Debata „Myśliwi czy ekolodzy – kto jest bardziej eko?” pełna była mocnych argumentów i starć na tle światopoglądowym.
Gośćmi byli dr Tomasz Kulesza, łowczy okręgowy Polskiego Związku Łowieckiego w Rzeszowie, oraz Piotr Klub, specjalista ds. ochrony przyrody z Fundacji Dziedzictwo Przyrodnicze. W trakcie rozmowy obaj starali się odpowiedzieć na pytanie, kto naprawdę przyczynia się do zachowania naturalnej równowagi – myśliwi, którzy regulują populacje zwierząt, czy ekolodzy, którzy ufają naturalnej regulacji i apelują o ograniczenie ingerencji człowieka?
Polowania kontra naturalna regulacja
W rozmowie na temat zarządzania populacjami zwierząt Piotr Klub, leśnik i ekolog, wyraził swoje przekonanie, że polowania są zbędne. Podkreślał, że populacje zwierząt regulują się same, a ich liczebność zależy głównie od warunków środowiskowych, takich jak mroźne zimy czy dostępność pożywienia.
-Nie jest prawdą, że bez myśliwych mielibyśmy hekatombę nadmiaru zwierzyny – mówił Klub, podkreślając, że środowisko ma własne mechanizmy kontroli.
Dr Tomasz Kulesza stanowczo nie zgodził się z tym stanowiskiem, wskazując na potrzebę naukowego podejścia i ochrony rolników przed szkodami wyrządzanymi przez dzikie zwierzęta.
-Polowania są konieczne. Bez nich rolnictwo byłoby zagrożone, a szkody spowodowane przez niekontrolowane populacje byłyby nie do opanowania – argumentował łowczy.
Dodał, że zimy w Polsce nie są już tak surowe, jak kiedyś, co zmniejsza naturalne czynniki regulujące.
Bioróżnorodność – myśliwi jako strażnicy czy zagrożenie?
Temat bioróżnorodności wywołał równie wiele kontrowersji. Kulesza przedstawił polskie łowiectwo jako strażnika dzikiej przyrody, podkreślając, że wiele gatunków zawdzięcza przetrwanie właśnie myśliwym. Wskazał na przykład żubra i bobra, które bez ich zaangażowania mogłyby nie przetrwać.
-To my dbamy o populacje, hodujemy je, karmimy i przywracamy do natury – mówił.
Klub z Fundacji Dziedzictwo Przyrodnicze nie podzielił tego poglądu. Wskazał na historyczne przypadki wyginięcia gatunków przez działalność łowiecką, jak gołębia wędrownego w Stanach Zjednoczonych czy tura w Polsce. Podkreślił, że działania ekologów skupiają się na tworzeniu rezerwatów i stref ochronnych, które pozwalają gatunkom przetrwać bez ingerencji człowieka.
-Zamiast polowań, potrzebujemy ochrony czynnej i zrozumienia naturalnych procesów – mówił.
Ekonomia łowiectwa – co przynosi więcej korzyści?
Gorąca dyskusja rozwinęła się wokół kosztów i korzyści działań myśliwych i ekologów. Kulesza wyjaśniał, że myśliwi sami finansują swoją działalność, bez wsparcia państwa.
-Nasze składki pokrywają wszystko, od paliwa po sprzęt – tłumaczył, kontrastując to z dotacjami, jakie otrzymują ochotnicze straże pożarne.
Klub odpowiedział, że straty w plonach spowodowane przez dziką zwierzynę są marginalne i wynoszą niewielką część całkowitych plonów rolnych.
-To nie myśliwi ratują polskie rolnictwo. Główne zagrożenia to zmiany klimatyczne, nie dziki, czy jelenie – zauważył.
Zaznaczył, że działalność ekologów jest bezcenna, gdyż dotyczy ochrony narodowego dziedzictwa, czego nie da się przeliczyć na pieniądze.
Edukacja i etyka – kto lepiej uczy o przyrodzie?
Edukacja to kolejny obszar, w którym obie strony starały się przekonać do swoich racji. Klub pochwalił niektóre edukacyjne inicjatywy myśliwych, ale podkreślił, że zabijanie zwierząt nie jest akceptowalną formą edukacji.
-Uczy się dzieci o pięknie natury, a potem te same zwierzęta są zabijane. To nie jest etyczne – mówił.
Kulesza bronił tradycji i etyki łowieckiej, przedstawiając ją jako część kultury narodowej.
-Etyka myśliwska to niepisany kodeks moralny. Zabijamy zgodnie z zasadami, z poszanowaniem natury – wyjaśniał.
Wskazał na szeroko zakrojoną działalność edukacyjną prowadzoną przez myśliwych i współpracę z uczelniami oraz szkołami.
Czy możliwe jest porozumienie? Kulesza wierzy, że tylko racjonalne podejście może połączyć myśliwych i ekologów. Klub pozostaje sceptyczny, wskazując na fundamentalne różnice w wartościach.
Państwa zachęcamy do obejrzenia dyskusji i podzielenia się opiniami na ten temat w naszych mediach społecznościowych.
Tekst: Ł. Wacławek, wideo: M. Maśniak