Dwie osoby zginęły, trzy uważa się za zaginione, a dziewięć osób zostało rannych. To bilans ofiar po wybuchu w rafinerii we Florencji. Przyczyna eksplozji nie jest znana.
– Eksplozja była tak silna, że rzuciła nas na kilka metrów – mówił w mediach włoskich 50-letni mężczyzna, który był 100 metrów od centrum tragicznych wydarzeń i został ranny.
– To było jak przechodzący przez nas grzmot – dodał.
Do eksplozji doszło w miejscu załadunku paliwa do cystern. Płomienie objęły kilka pojazdów i zadaszenie. Zamknięto zjazd z autostrady A1 oraz wstrzymano ruch pociągów.
Zakład Eni w Calenzano, w którym doszło do wybuchu, został sklasyfikowany jako obiekt wysokiego ryzyka. Służby ratownicze poleciły, żeby mieszkańcy nie otwierali okien, ani drzwi oraz wyłączyli klimatyzację w promieniu 5 kilometrów. (IAR)