49 lat temu – 18 grudnia 1975 roku w Ostrowiu koło Przemyśla wybuchł groźny pożar szybu gazowego, który ugasił strażak z Rzeszowa. Jak wspomina po latach Mieczysław Kotowicz – przy końcowych pracach wiertniczych doszło do przebicia warstwy gazu pod wysokim ciśnieniem. Płomienie sięgały kilkudziesięciu metrów, a sytuacja groziła wielotygodniowym pożarem.
Na miejsce przybyły jednostki straży pożarnej z całego regionu. Kilka godzin zastanawiano się, w jaki sposób ugasić taki pożar. Swój pomysł zgłosił Mieczysław Kotowicz, który mimo krótkiego stażu w straży miał wiedzę o konstrukcjach szybów.
– Wyposażony w skafander azbestowy, butlę z tlenem i stalową linę, podjąłem się zakręcenia głównego zaworu. Udało się za drugim podejściem – wspomina 85-letni pan Mieczysław.
– Gdy zacząłem zakręcać zawór, nogi od ziemi mi odstawały, tak ciężko szło. Założyłem pręt i tym prętem powoli go obracałem. Po kilku obrotach zauważyłem, że płomień słabnie. Jakby człowiek o strachu myślał, to by nic nie zrobił. Trzeba było działać pewnie, wiedząc, że musi się udać – dodaje pan Mieczysław.
Dzięki odwadze strażaka z Rzeszowa udało się opanować pożar szybu gazowego. Za bohaterską postawę Mieczysław Kotowicz otrzymał wyróżnienia oraz awans na stopień plutonowego. Z kolei górnicy wręczyli mu tytuł „Zasłużony dla przemysłu naftowego”.
Tekst, fot.: Ł. Wacławek