Przednówek to słowo, którego znaczenia wiele osób nie zna. Choć ci najstarsi, którzy jeszcze żyją, pamiętają czasy, kiedy w spiżarniach było pusto, w komorach już nic nie zostało, a do pierwszych zbiorów trzeba było długo czekać. Najuboższa ludność włościańska ratowała się głodowym chlebem z dodatkiem gliny i popiołu, plewami i resztkami, często nadpsutej żywności z końca jesieni. Ludzie, aby oszukać żołądek, wstawali bardzo późno, jedli raz dziennie rzeczy niejadalne z naszej perspektywy i kładli się spać o zmierzchu.
Zachowały się dokumenty, które opisują ten straszny dla chłopstwa czas, który przypadał pod koniec zimy i na początku wczesnej wiosny.
O tym rozmawiają w Kulinarnych Pogaduchach Ewa Niedziałek-Szeliga i Krzysztof Zieliński, historyk i regionalista, znawca jedzenia i tradycji kulinarnych.
Odtwarzacz plików dźwiękowych
Tekst: E. Niedziałek-Szeliga