Zespół Sad Smiles udowadnia, że można opowiedzieć całe dorastanie w jedenastu utworach. Ich debiutancki „Bunt” to trafna diagnoza współczesnego dorastania, przedstawiona przez tych, którzy właśnie przez to przechodzą.
Czworo nastolatków z Tarnowa przez ostatnie pięć lat budowało wiarygodność. Ponad sto dwadzieścia koncertów, występy na głównych scenach polskich festiwali, supporty dla The Subways czy Organek – to konsekwentna praca, by móc powiedzieć coś istotnego. I właśnie to robią na „Buncie”.
– Składaliśmy tę tracklistę kilka lat, bo chcieliśmy nagrać album o całym procesie bycia nastolatkiem
– wyjaśniają muzycy, i tą wieloletnią pracę słychać w każdym utworze.
Struktura albumu przypomina dobrze napisaną powieść. Otwierające „Uciekaj” to koniec dzieciństwa – pierwsze zderzenie ze szkolną rzeczywistością. „Terapeuta” prowadzi w kryzys tożsamości, „Rutyna” zamyka pierwszy akt żalem i chęcią zapomnienia.
Drugi akt rozpoczyna skit. „W nocy” i „Ozdoba” pokazują Ziomka przyzwyczajającego się do trudnej codzienności, wciąż zmagającego się z nadmiernym myśleniem. Te utwory są „dużo spokojniejsze od pierwszej trójki” – odzwierciedlając naturalny proces adaptacji.
Kolejny akt przynosi miłość. „Bądź ze mną”, „Czarno-Białe” i „O Muzyce” to precyzyjnie zaplanowana droga od poszukiwania przez niepewność aż po szczęście.
Finałowe „Dziwny Film” i „To nie jest kraj dla słabych ludzi” to pełna dojrzałość – moment, gdy Ziomek rozumie, że dorastanie to ciągła praca nad sobą.
– Dla wielu okres dorastania może być takim „Dziwnym Filmem”
– mówią muzycy.
Dorastanie rzeczywiście przypomina dziwny film – chaotyczny, nieprzewidywalny, pełen surrealistycznych, ale boleśnie prawdziwych scen.








