Jak szkoli się psa do zadań specjalnych? Co czuje ratownik w trakcie akcji i jak wygląda codzienność ochotników ze stowarzyszenia STORAT? O tym w audycji „Na Cztery Łapy” opowiadała Barbara Maciejewska, prezes organizacji działającej od ponad dwóch dekad na Podkarpaciu.
W tym artykule
Psy i ludzie, którzy szukają zaginionych
Stowarzyszenie Cywilnych Zespołów Ratowniczych z Psami STORAT powstało formalnie w 2000 roku, choć jego korzenie sięgają lat 90. Założyciele połączyli doświadczenia, tworząc pierwszą w regionie cywilną jednostkę wspierającą służby mundurowe w poszukiwaniach osób zaginionych.
STORAT działa jako organizacja pożytku publicznego, utrzymująca się z darowizn, składek członkowskich oraz 1,5% podatku. Członkowie – obecnie około 60 – to wolontariusze, którzy pracę w stowarzyszeniu łączą z życiem zawodowym i rodzinnym.
Psy ratownicze mieszkają na kanapie
W STORAT-cie nie ma psów służbowych – wszystkie czworonogi to prywatne zwierzęta członków stowarzyszenia. Obecnie około 20 przewodników aktywnie szkoli i prowadzi psy. Certyfikat umożliwiający udział w akcjach posiada około 10 psów. Szkolenie trwa od 1,5 do 2 lat i obejmuje m.in. naukę posłuszeństwa, sprawności oraz tzw. oznaczania – czyli sposobu informowania o odnalezieniu osoby.
Ratownicy z pasji
Barbara Maciejewska podkreśla, że wstąpienie do STORAT-u to decyzja wynikająca z potrzeby pomagania, nie z chęci zdobycia rozgłosu. Członkowie poświęcają swój czas wolny na szkolenia, wyjazdy i akcje – wszystko bez wynagrodzenia. „Uczulamy, że nie wstyd powiedzieć: dziś nie mogę, mój pies nie jest w formie. Tu liczy się odpowiedzialność” – mówi prezes.
Szkolenie ludzi to osobny proces – nawigatorzy uczą się obsługi map, kompasów, GPS-ów oraz oprogramowania wspierającego planowanie akcji. Przewodnicy nabywają wiedzę w trakcie wspólnych ćwiczeń.
Od zgłoszenia do powrotu do domu
STORAT współpracuje z podkarpacką policją. Po zgłoszeniu zaginięcia, dyżurny organizacji kontaktuje się z członkami i ustala skład zespołu. Na miejsce zazwyczaj dowozi ich radiowóz. Działania zaczynają się od analizy sytuacji i ustalenia strategii. W zależności od warunków terenowych akcje mogą trwać nawet kilkanaście godzin.
Psy pracują najefektywniej w nocy – jest chłodniej, a w terenie przebywa mniej osób postronnych. Zakończenie akcji następuje wraz z odnalezieniem osoby zaginionej lub wyczerpaniem możliwości terenowych.
Pies też ma emeryturę
Ratownicze psy przechodzą na emeryturę, gdy pogarsza się ich stan zdrowia – najczęściej słabną im łapy lub słuch. Do końca życia pozostają przy swoich opiekunach i – jak mówi Barbara Maciejewska – nadal chętnie towarzyszą w treningach.
Psy mają ważne uprawnienia tylko przez rok. Powodem są naturalne zmiany zachodzące w organizmie człowieka i psa. Co roku muszą potwierdzać gotowość do udziału w akcjach.
Dobre rady na wypadek zaginięcia
Jeśli bliska osoba zaginie, STORAT radzi, by zabezpieczyć jej osobiste rzeczy – np. pantofel, poszewkę lub okulary – w czystym worku lub słoiku. Takie przedmioty mogą pomóc psom tropiącym w pracy.
Emocje i pamięć
Najbardziej obciążające emocjonalnie są poszukiwania dzieci – angażują wiele służb, ludzi i psów, a ich przebieg jest szczególnie trudny. Największe wzruszenia przynoszą zakończone sukcesem akcje – jak ta, w której pies Barbary Maciejewskiej po 40 godzinach odnalazł starszą kobietę, co do dziś pozostaje jednym z najbardziej pamiętnych wydarzeń w historii stowarzyszenia.
Posłuchaj rozmowy Łukasza Wacławka z Barbarą Maciejewską:
Masz pytania dotyczące swojego pupila? Napisz do nas: naczterylapy@radio.rzeszow.pl.
Tekst: Ł. Wacławek / Fot: STORAT Rzeszów













