19 jezior i rzek przebadanych w Polsce zakwalifikowało się do pierwszych klas jakości wody według norm wyznaczonych przez Komisję Europejską – wynika z listy, którą przygotował dla PAP Główny Inspektorat Ochrony Środowiska.
W tym artykule
Lista najczystszych akwenów – jak wyjaśnił GIOŚ – powstała na podstawie pomiarów wykonanych w 2024 r. w ramach Państwowego Monitoringu Środowiska.
Dziewięć najczystszych jezior
Inspektorat zaznaczył również, by kolejności podanych rzek i jezior nie traktować jako rankingu, ale raczej jako informacji, która może okazać się pomocna przy wyborze miejsca na spędzenie urlopu czy letniego weekendu. I tak na liście dziewięciu jezior w najlepszym stanie znalazły się: Bałędzis (woj. podlaskie), Białe Filipowskie (woj. podlaskie), Gwiazda (woj. kujawsko-pomorskie), Białe koło Sytniej Góry (woj. pomorskie), Kozie (Kozy) (woj. pomorskie), Ostrowite (woj. pomorskie), Kownackie (woj. wielkopolskie), Betyń (woj. zachodniopomorskie) i Spore (woj. zachodniopomorskie).
Lubaczówka wymieniana wśród rzek
Jeśli chodzi o rzeki, to do najczystszych GIOŚ zaliczył: Wołkuszankę (woj. podlaskie), Bielską Strugę (woj. kujawsko-pomorskie), rzekę Brodek (woj. pomorskie), Radunię na odcinku od Jeziora Ostrzyckiego do Strzelenki (woj. pomorskie), Zbrzycę (woj. pomorskie), Piławę od zbiornika Nadarzyckiego do ujścia (woj. wielkopolskie), Płytnicę od Kanału Sypniewskiego do ujścia (woj. wielkopolskie), Rurzycę (woj. wielkopolskie), Lubaczówkę (woj. podkarpackie) oraz rzekę Drawę od Studzienicy do Mierzęckiej Strugi (woj. lubuskie).
O jakości decydują czynniki biologiczne i fizykochemiczne
Jak wyjaśnił główny specjalista w Departamencie Monitoringu Środowiska GIOŚ Piotr Panek, klasyfikacja stanu wody w Polsce opiera się na podziale wód na klasy jakości, które określają stopień ich odbiegania od warunków naturalnych, będący pochodną zanieczyszczenia i przekształcenia.
Jak wyjaśnił Panek, przy badaniu jakości wody brane są pod uwagę zarówno czynniki biologiczne (np. bezkręgowce, ryby, rośliny), jak i fizykochemiczne, takie jak zawartość fosforu, azotu, pestycydów czy innych substancji, które znajdują się w wodzie, a także stopień przekształcenia fizycznego koryt rzek i mis jezior. Zaznaczył, że nawet jeżeli obecność części substancji jest efektem procesów biologicznych i naturalnych zjawisk, to zmiana ich poziomu jest efektem działalności człowieka, podobnie jak sama obecność szkodliwych substancji syntetycznych. W uproszczeniu – stan elementów biologicznych i naturalnych fizykochemicznych składa się na stan ekologiczny, a stan zanieczyszczenia substancjami toksycznymi – syntetycznymi i naturalnymi – to stan chemiczny. Są one oceniane odrębnie.
Normy jakości wody ustalone przez Komisję Europejską
Unijna dyrektywa wodna zakłada uaktualnianie kwalifikacji jakości wody co sześć lat. Przypomniał, że z ostatniego raportu opublikowanego przez KE na początku br. wynika, że odsetek wód powierzchniowych znajdujących się w dobrym stanie zmniejszył się w Polsce w ciągu sześciu lat z 31 proc. do 8,5 proc.
Ekspert pytany, dlaczego pomimo licznych działań podejmowanych przez poszczególne rządy stan wód powierzchniowych w Polsce się pogarsza, zauważył, że „generalnie w 2016 roku we wszystkich krajach, które zaczęły bardziej ambitnie podchodzić do badań, liczba ocen wód w stanie złym znacząco wzrosła”. Zwrócił uwagę, że na mapach unijnych czerwono (stan jakości zły) jest nie tylko w Polsce, Niemczech, Beneluksie czy Danii, ale nawet w Szwecji, która – jak powiedział – „najszybciej i najambitniej zaczęła badać wszystko, co zaleca KE, włącznie ze wskaźnikami zawartymi w ciałach ryb.
Obecnie norma jednego ze wskaźników, PBDE, jest tak ustawiona, że nawet ryby, które pływają przy Alasce czy Antarktydzie, też jej nie spełniają. Po prostu praktycznie każda ryba na świecie ma przekroczoną tę normę”. Ekspert zauważył natomiast, że kolor niebieski powinien oznaczać stan dobry, ale może oznaczać, że w danym regionie nie podjęto jeszcze tak zaawansowanego monitorowania jakości wód, jak gdzie indziej.
Natura to nie matematyka
Przypomniał też, że normy wytyczone w Ramowej Dyrektywie Wodnej miały przyczynić się do osiągnięcia w całej UE dobrego stanu wód powierzchniowych do 2015 roku, ale żadne państwo tego nie osiągnęło.
„Niestety, natura to nie matematyka. Tutaj się nie da wszystkiego wymierzyć, mieć wpływu na wszystko. Owszem, są przypadki, że gdy odcinamy nieoczyszczone ścieki, to stan fitobentosu potrafi się poprawić w ciągu kilku lat. Ale są i takie miejsca, gdzie przez 10 lat, pomimo już wdrożenia działań naprawczych, stan ekologiczny nadal pozostaje zły” – powiedział.
Obecnie Komisja Europejska analizuje, czy RDW jest wystarczająco skuteczna i czy potrzebne są zmiany, aby osiągnąć cele określone w zakresie jakości wód.
Ewa Wesołowska (PAP)








