Wołodymyr Horbacz, szef kijowskiego Instytutu Transformacji Północnej Eurazji stwierdził, że spotkanie prezydenta USA Donalda Trumpa z przywódcą Rosji Władimirem Putinem na Alasce nie przyniesie przełomu w sprawie zakończenia wojny w Ukrainie, lecz gospodarz Kremla wykorzysta je na swoje potrzeby.
Według Horbacza ukraińskie władze z ostrożnością podchodzą do inicjatyw, które wyglądają na „przełom” w relacjach USA-Rosja, lecz w praktyce mogłyby oznaczać zamrożenie konfliktu na linii frontu.
Moje oczekiwania w związku z tymi rozmowami są pesymistyczne. Tak zwane „wysiłki pokojowe Donalda Trumpa”, które podejmował w ostatnich miesiącach, nie przyniosły żadnych wyników. Dlatego jego nadzieje, że osobiste spotkanie z Putinem coś radykalnie zmieni, są płonne – podkreślił ekspert.
Z myślą o osiągnięciu tego celu może wykonać pewne symboliczne gesty, na przykład ogłosić jakieś zawieszenie broni, albo porozumienie w sprawie wymiany jeńców. Ale realnego zakończenia wojny czy wycofania wojsk nie będzie – ocenił.
Horbacz zauważył również, że spotkanie na Alasce odbędzie się w czasie, gdy Rosja kontynuuje ofensywne działania wojenne, a na zajętych terytoriach prowadzi intensywną rusyfikację.
W tym kontekście trudno sobie wyobrazić, by Putin nagle zgodził się na wycofanie wojsk, czy oddanie okupowanych terenów. Cała jego polityka z ostatnich miesięcy pokazuje, że przygotowuje się nie do zakończenia wojny, lecz do jej kontynuowania – podkreślił.
Spotkanie Trump–Putin poprzedziły konsultacje prezydenta USA z liderami państw Unii Europejskiej. Przedstawili oni Trumpowi jednolite stanowisko w sprawie zakończenia wojny w Ukrainie. Premier Donald Tusk mówił, że celem było przekonanie Waszyngtonu, iż nikt nie ma prawa dyktować Ukrainie warunków oznaczających de facto kapitulację, a jedyną drogą do pokoju jest presja na Moskwę i pełna solidarność z Kijowem.
Tekst: PAP / Fot.: pixabay.com








