Lotnisko w Rzeszowie nie było celem rosyjskich dronów – mówił w poniedziałek w TVP Info gen. Wiesław Kukuła, szef Sztabu Generalnego Wojska Polskiego.
W tym artykule
Celowe działanie Rosji
Rosja nie jest jeszcze na tyle silna, by zaatakować państwo NATO, ale pozostaje nieobliczalna
– ocenił gen. Kukuła. Dodał, że widmo wojny oddala spokój i mobilizacja, a celem ostatnich ataków dronami było m.in. wzbudzenie emocji i podział społeczeństwa.
W TVP Info gen. Kukuła był pytany o groźbę wojny po tym, gdy w ubiegłym tygodniu rosyjskie drony naruszyły polską przestrzeń powietrzną. W nocy z 9 na 10 września polska przestrzeń powietrzna została wówczas wielokrotnie naruszona. Te drony, które stanowiły bezpośrednie zagrożenie, zostały wtedy zestrzelone przez polskie i sojusznicze lotnictwo.
Większość dronów była nieuzbrojona
Gen. Kukuła zdementował informację, że celem rosyjskich dronów było lotnisko w Rzeszowie.
Nie mogę tego potwierdzić (…). W mojej ocenie to nie jest prawdziwe określenie. (…) Celem ich nie był Rzeszów, ani jego okolica
– powiedział.
Zaznaczył też, że „zdecydowana większość tych dronów była nieuzbrojona”, ale „niosły potężny ładunek emocji, który miał rozpalać polską opinię publiczną, podważać zaufanie do sił zbrojnych i nas dzielić”.
My dzisiaj w Polsce, jako polscy wojskowi, nie mamy żadnych wątpliwości, że to był atak realizowany z terytorium i przez Federację Rosyjską z wykorzystaniem rosyjskich dronów
– podkreślił, pytany o słowa prezydenta USA, że naruszenie polskiej przestrzeni powietrznej przez rosyjskie drony mogło być wynikiem błędu.
Białoruś eskaluje zagrożenie
Pytany o ostrzeżenie z Białorusi, odpowiedział: „my nie ufamy Białorusi”, wskazując, że – w jego ocenie – „przede wszystkim sama Białoruś była (…) przerażona skalą tego, co się wydarzyło i próbowała zdjąć z siebie pewien ciężar odpowiedzialności”.
Dodał, że Białoruś cały czas eskaluje na granicy lądowej.
I w dalszym ciągu ukrywa mordercę polskiego żołnierza, który pozostaje dla nas celem numer jeden
– zaznaczył.
Podkreślił też, że zabójca sierżanta Mateusza Sitka, który w czerwcu 2024 r. zmarł po tym, jak został ugodzony nożem podczas próby siłowego przekroczenia granicy polsko-białoruskiej przez grupę migrantów, jest znany zarówno stronie białoruskiej, jak i polskiej. (PAP)








