11 akcji ratowniczych prowadziło od początku wakacji bieszczadzkie GOPR. To mniej, niż zwykle na początku lipca – mówi naczelnik grupy Krzysztof Szczurek. Jak dodaje, nie było ciężkich przypadków zranienia turystów, ale ratownicy GOPR ruszają też na pomoc przy wypadkach robotników leśnych. Te są zazwyczaj mocno urazowe.
Jak podkreśla nasz gość, Bieszczadzka Grupa GOPR dysponuje bardzo dobrym sprzętem, ale problemem jest brak ratowników. Z tego powodu m.in często zamykana jest dyżurka w Chatce Puchatka na Połoninie Wetlińskiej. W grupie jest ponad 140 czynnych ratowników, w tym 21 zawodowych. Jest też siedmiu kandydatów, którzy w tym roku mają szansę na zasilenie szeregów GOPR – zaznacza naczelnik Szczurek.
Ratownicy przez całą dobę dyżurują w Sanoku i Ustrzykach Górnych. Ze względu na braki kadrowe, nie zawsze udaje się to w stacji w Cisnej. W wakacyjne weekendy GOPR otwiera za to dodatkową dyżurkę w Dukli w Beskidzie Niskim.
fot. GOPR