Polskie firmy transportowe od 6 listopada protestują na polskiej granicy. Ich protest to walka o interes narodowy i polską rację stanu. Na skutek liberalizacji prawa niszczona jest branża transportowa, która nie jest w stanie konkurować w firmami z Ukrainy
– przekonywała Karolina Pikuła, polityk Konfederacji podczas zwołanej w tej sprawie konferencji prasowej w Rzeszowie.
System zezwoleń, który funkcjonował do momentu wybuchu wojny chronił nasz rynek. Teraz, po jego zawieszeniu, firmy ukraińskie budują swoje floty samochodów i nie ponoszą kosztów związanych z działalnością, które muszą ponosić polskie firmy transportowe. Ta niezdrowa konkurencja zniszczy nasze firmy
– mówił Tomasz Buczek, prezes Ruchu Narodowego na Podkarpaciu.
Politycy domagają się przywrócenia limitów zezwoleń dla przewoźników ukraińskich oraz wprowadzenia punktu przeładunkowego dla transportów z Ukrainy.
Spodziewamy się eskalacji, ponieważ do protestu dołączyć mają w najbliższych dniach także rolnicy
– ostrzegali przedstawiciele podkarpackiej Konfederacji, którzy zapowiedzieli kolejną konferencję jutro na granicy w Korczowej.
Tekst i fot. Mariusz Piątkiewicz