17 grudnia 1970 roku doszło do masakry robotników w Gdyni w trakcie protestów na Wybrzeżu. Wojsko i milicja otworzyły ogień do robotników idących do pracy. W starciach ulicznych wzięło udział około 5 tysięcy osób, zginęło 18.
14 grudnia 1970 roku robotnicy wyszli na ulice miast Wybrzeża, sprzeciwiając się drastycznym podwyżkom cen i broniąc swoich praw. Milicja i wojsko użyły broni wobec robotników, krwawo tłumiąc protesty. Demonstracje zakończyły się 22 grudnia. W grudniu 1970 roku do protestów i strajków doszło także w Białymstoku, Krakowie, Wałbrzychu i innych miastach Polski. W sumie w głębi kraju strajkowało wówczas kilkadziesiąt tysięcy osób.
Tragiczne wydarzenia rozegrały się w Gdańsku, Gdyni, Elblągu, Szczecinie i Słupsku. Śmierć poniosło 45 osób, a ponad 1100 zostało rannych. Aresztowano blisko 3 tysiące osób. Dokładna liczba ofiar do dziś nie jest znana. Przez kilkadziesiąt lat winni masakry robotników nie ponieśli żadnej odpowiedzialności.
Wybuch protestów społecznych, które rozpoczęły się w Trójmieście, był spowodowany ogłoszeniem 12 grudnia przez I sekretarza PZPR Władysława Gomułkę podwyżki cen żywności. Na kilkanaście dni przed świętami Bożego Narodzenia oficjalnie poinformowano o „regulacjach cen”, a to oznaczało, że ich koszty poniosą rodziny o najniższych dochodach. Dwa dni później, 14 grudnia, stoczniowcy z Gdańska i Gdyni podjęli strajk. Zgromadzeni przed siedzibą dyrekcji stoczni im. Lenina przedstawili postulaty: cofnięcie podwyżek, ustąpienie najwyższych władz, ukaranie winnych kryzysu gospodarczego, a także zniesienie cenzury oraz przywilejów bezpieki, milicji i wojska.
Kilkutysięczny tłum przeszedł następnie pod Komitet Wojewódzki Partii, aby przekazać postulaty I sekretarzowi Alojzemu Karkoszce, jednak bezskutecznie. Tego dnia w okolicy dworca doszło do pierwszych starć manifestantów z milicją i ZOMO. Demonstrację stłumiono siłą, milicja użyła gazu łzawiącego, wielu uczestników strajku aresztowano.
15 grudnia Gomułka zdecydował o możliwości użycia broni wobec strajkujących, którą zaakceptował premier Józef Cyrankiewicz. 17 grudnia, w tzw. czarny czwartek, doszło do masakry w Gdyni. Wojsko i milicja otworzyły ogień do robotników, którzy w odpowiedzi na apel wicepremiera, a wcześniej I sekretarza Komitetu Wojewódzkiego PZPR w Gdańsku Stanisława Kociołka przyjechali do pracy.
22 grudnia w Szczecinie podpisano porozumienie, jednak większość z ponad 20 postulatów nie została nigdy spełniona. Władze wycofały grudniowe podwyżki po kolejnych strajkach w styczniu i lutym 1971 roku. Władysława Gomułkę rządząca partia zastąpiła Edwardem Gierkiem.
Symbolem ofiar Grudnia’70 stał się 18-letni robotnik gdyńskiej stoczni Zbyszek Godlewski, zastrzelony 17 grudnia w trakcie starć w okolicy stacji kolejki podmiejskiej. Jego ciało robotnicy w pochodzie nieśli na drzwiach, a idący wraz z nimi trzymali zakrwawioną biało-czerwoną flagę. Zdjęcia dokumentujące tamte wydarzenia, przekazywane w drugim obiegu, trafiły za granicę, dzięki temu Zachód poznał prawdę o Grudniu’70. Zbyszek Godlewski został bohaterem „Ballady o Janku Wiśniewskim” autorstwa Krzysztofa Dowgiałły.
Do spacyfikowania protestów na Wybrzeżu władze użyły łącznie 27 tysięcy żołnierzy oraz 550 czołgów, 750 transporterów opancerzonych i 2100 samochodów. Zaangażowano również 108 samolotów i śmigłowców, a także 40 jednostek pływających Marynarki Wojennej. W walkach zużyto prawie 80 tysięcy sztuk pojemników z gazem.
Oprócz zabitych i rannych, ofiarami Grudnia’70 były też tysiące osób zatrzymanych, brutalnie pobitych między innymi na tzw. ścieżkach zdrowia, setki innych zwolnionych z pracy z „wilczym biletem”, co w praktyce oznaczało niemożność zatrudnienia oraz wielu studentów i uczniów wyrzuconych ze szkół i uczelni. (IAR)
Fot. IPN/polskiemiesiace.ipn.gov.pl