Bardzo mała liczba turystów odwiedza tej zimy Bieszczady. Stąd też mało pracy ma Górskie Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe.
Od początku roku zanotowało tylko 7 interwencji
– wylicza naczelnik grupy Krzysztof Szczurek.
Najpoważniejszą akcją była pomoc przygniecionemu przez ciągnik pracownikowi leśnemu. Zdarzają się też wezwania wynikające z wręcz kuriozalnej nieodpowiedzialności turystów. Nasz gość daje przykład matki, która wybrała się z dziećmi w najwyższe partie Bieszczadów, by ze zbocza Halicza zjeżdżać na plastikowych „jabłuszkach”. Na szczęście skończyło się to tylko utknięciem w miejscu, z którego rodzina nie była się w stanie wydostać. Pomogli w tym ratownicy.
Dziś w tych najwyższych partiach naszych gór, GOPR-owcy z wszystkich grup w Polsce biorą udział w skiturowym Memoriale Olka Ostrowskiego. To ratownik z Wetliny, który w 2015 roku zaginął w Karakorum podczas zjazdu na nartach zboczem ośmiotysięcznika Gasherbrum II.
Więcej na ten temat w rozmowie Janusza Jaracza.
Tekst: Janusz Jaracz, fot. Polskie Radio Rzeszów