Myślę, że w PiS jest głębokie przekonanie, że lepiej nie wiedzieć, co jest w dokumentach dotyczących Pegasusa niż wiedzieć – powiedział w czwartek na konferencji w Rzeszowie wicepremier, minister cyfryzacji Krzysztof Gawkowski.
Gawkowski, który w czwartek wziął udział w otwarciu w stolicy Podkarpacia Centrum Operacji Bezpieczeństwa, był pytany na konferencji m.in. o to, dlaczego do tej pory prezydent Andrzej Duda nie wystąpił o dokumentację dotyczącą systemu Pegasus.
„Gdyby pan prezydent chciał przeczytać dokumenty dotyczące Pegasusa, pewnie w jego kancelarii, od jego przyjaciół z ulicy Nowogrodzkiej (siedziba PiS-PAP) rozdzwoniłyby się telefony z pytaniem, kto był na liście podsłuchiwanych i inwigilowanych” – odpowiedział Gawkowski.
Zdaniem wicepremiera, PiS bardzo ukrywał to, że za pomocą Pegasusa „ściga opozycję i kontroluje swoich”. Polityk ocenił, że prezydent „chowa głowę w piasek” i nie chce wiedzieć o Pegasusie, bo, jak powiedział Gawkowski, boi się tego, czego się dowie.
„Prawda jest taka, że Pegasus był kupiony i specjalnie stosowany zarówno w części legalnej i nielegalnej. Służył inwigilacji opozycji, ale służył też w stosunku do ludzi, których chciano zdyscyplinować politycznie” – orzekł wicepremier.
W ocenie Gawkowskiego, największe obawy, co do ujawnienia dokumentów na temat Pegasusa, ma środowisko PiS. „Mieli w swoich szeregach pana (Mariusza) Kamińskiego i (Macieja) Wąsika. Prezydent ich ułaskawił, niech ich wezwie na dywanik i zapyta, co robili. Myślę, że będzie wszystko wiedział” – powiedział wicepremier.
Podczas wtorkowej Rady Gabinetowej premier Donald Tusk przekazał prezydentowi, że posiada dokumenty, które „potwierdzają w stu procentach zakup i korzystanie w sposób legalny i nielegalny z Pegasusa”. Zapowiedział, że zobowiązał ministra sprawiedliwości Adama Bodnara do ich przekazania.
Minister w Kancelarii Prezydenta RP Małgorzata Paprocka przyznała w czwartek w stacji TVN24, że „premier przeczytał jedno pismo, mówił o jakichś dokumentach, natomiast do tej pory nic nie trafiło do Kancelarii Prezydenta”. Podkreśliła, że jeśli dokumenty zostaną przesłane, prezydent się z nimi zapozna.
„Przecież prezydent nie będzie stał pod Ministerstwem Sprawiedliwości i nie będzie prosił, żeby minister (Adam) Bodnar zniósł mu na biuro podawcze dokumenty. Jeśli są, to proszę je przekazać” – dodała.
Tekst: PAP, fot. Olga Hałabud