Wodospady Wiktorii, jeden z siedmiu naturalnych cudów świata, po wielu tygodniach suszy, zamiast kaskad wody pokazują turystom skalne ściany. Zambię i sąsiednie Zimbabwe dotknęła niespotykana od dekad susza.
Na początku marca, w pełni pory deszczowej, spadające z wysokości 100 metrów wody Zambezi powinny grzmieć, a tworzące się fontanny mgły – przysłaniać wszystko w promieniu wielu kilometrów. To od tego grzmotu i mgły wodospady wzięły swoją lokalną nazwę – Mosi-oa-Tunya (Dym, który grzmi).
Na początku marca nie słychać grzmotów, mgły też nie widać. A za miesiąc będzie gorzej, bo zacznie się pora sucha. Już teraz panują tu niespotykane upały, w sobotę było ponad 30 stopni Celsjusza, a w poniedziałek temperatura ma sięgnąć 40 st. C, by później jeszcze rosnąć.
Gorąco i sucho jest w całym kraju. Co najmniej od dwóch miesięcy. W wielu miejscach deszcz nie spadł od grudnia. W miniony czwartek prezydent Hakainde Hichilema nazwał tegoroczną suszę klęską narodową i ogłosił stan wyjątkowy, przyznając, że „zdewastowała ona produkcję żywności i wytwarzania energii”. Prezydent zapowiedział zwiększenie importu żywności i poprosił świat o pomoc. Kazał też wzmocnić wszystkie przejścia graniczne, by uniemożliwić nielegalny wywóz kukurydzy.
Susza dotknęła 84 ze 116 zambijskich prowincji i zniszczyła plony kukurydzy na łącznym obszarze ponad 1 mln hektarów. Dla wielu Zambijczyków oznacza to głód. Takich obaw nie ukrywał też prezydent w swoim telewizyjnym orędziu. Miejscowe rolnictwo uzależniło się bowiem od kukurydzy, podobnie jak jej konsumenci.
Cierpią nie tylko ludzie. Susza dotkliwie dała się we znaki zwierzętom. Tuż za południową granicą Zambii w sąsiednich krajach znajdują się dwa oblegane przez turystów parki narodowe. Hwange w Zimbabwe i Chobe w Botswanie. W obu spotkać można wszystkie najbardziej pożądane przez turystów zwierzęta – lwy, słonie, żyrafy, hipopotamy, bawoły. Od grudnia ubiegłego roku – według danych opublikowanych przez Zarząd Parków i Dzikiej Przyrody Zimbabwe (Zimparks) – tylko w Hwange padło z powodu suszy około 200 słoni.
Susza nie tylko powaliła słonie i wypaliła na polach kukurydzę. Rzeka Zambezi poniżej wodospadów zasila jeden z największych na świecie sztucznych zbiorników – Jezioro Karibę. Na jego wschodnim brzegu znajduje się zapora, która zaopatruje w prąd Zambię i Zimbabwe. I tam widać skutki suszy. Od lat, mniej więcej od połowy lutego, każdego dnia podnosi się stopniowo poziom wody, ale nie w tym roku. Teraz każdego dnia wody ubywa. Oznacza to kłopoty z prądem.
Brak prądu oznacza większą dewastację zambijskich lasów. Za suszę, nawiedzającą coraz częściej i dotkliwiej południe Afryki, odpowiada pogodowe zjawisko El Nino, ale w Zambii wini się za nie prezydenta. Hichilema, który objął urząd w 2021 roku, pewnie chcąc odróżnić się od swego poprzednika i obecnego krytyka Edgara Lungu, przesunął datę narodowych modłów o deszcz z października na luty. Opozycja bardzo poważnie uznała ten krok za nieodpowiedzialny, bo kto modli się o deszcz, gdy studnie już są suche. (PAP)
Fot. pixabay.com