Straty w sadach spowodowane wiosennymi przymrozkami są ogromne; ucierpiały wszystkie gatunki owoców, największe uszkodzenia roślin są na Lubelszczyźnie i koło Sandomierza – ocenia prezes Związku Sadowników RP Mirosław Maliszewski. Trwa szacowanie szkód – dodaje.
„Straty są ogromne we wszystkich gatunkach roślin sadowniczych, począwszy od jabłek, skończywszy na truskawkach” – powiedział PAP szef związku sadowników. Mówiąc o przyczynach szkód w uprawach, wymienił uszkodzenia z powodu mrozu, który zniszczył kwiaty i zawiązki, oraz niskie temperatury w czasie kwitnienia i zawiązywania owoców. „Nawet te młode zawiązki opadają, bo za słabe było zapylanie” – powiedział Maliszewski.
Największe straty w sadach widać na Lubelszczyźnie, w okolicach Sandomierza w Świętokrzyskiem, a także w Wielkopolsce i na Dolnym Śląsku, ale tam się mniej produkuje – wskazał sadownik. Uszkodzone zostały też plantacje w okolicach Grójca na Mazowszu. Zdaniem Maliszewskiego obecne przymrozki są nadal groźne dla upraw sadowniczych.
Według sadowników, na terenie powiatów sandomierskiego i opatowskiego straty m.in. w sadach jabłoniowych mogą sięgnąć od 80 do 100 proc.
Maliszewski przekazał, że rozpoczyna się szacowanie strat. Powołano komisje i niektóre już rozpoczęły prace, a inne czekają, aż fala przymrozków przejdzie. W niektórych gminach powołana została jedna komisja na kilkaset gospodarstw, jej członkowie muszą odwiedzić każde gospodarstwo i spisać protokół – wyjaśnił Maliszewski. Jego zdaniem szacownie szkód zakończy się najwcześniej za miesiąc.
Nawiązując do niedawnych słów ministra rolnictwa ws. pomocy dla poszkodowanych sadowników, prezes Związku Sadowników RP powiedział, że prawdopodobnie będzie to wsparcie do hektara uprawy, ale nie są znane jeszcze stawki ani ogólna kwota pomocy.
„Trzeba najpierw zobaczyć, jakie są straty, a później dopasować budżet do tego, no i te pieniądze w budżecie znaleźć” – powiedział Maliszewski. Jego zdaniem pomoc będzie „raczej indywidualna, do poszczególnych gospodarstw, w formie rekompensaty czy zasiłku”.
Kilka dni temu minister rolnictwa Czesław Siekierski podczas spotkania w Skotnikach i Samborcu (Świętokrzyskie) z przedstawicielami grup producenckich i sadownikami, których uprawy zostały zniszczone przez kwietniowe przymrozki, powiedział, że „zrobimy wszystko, aby pomoc była jak największa, ale mam świadomość, że nie pokryje skali start”. Minister mówił, że są dostępne różne formy pomocy: dopłaty, zwolnienia i zmniejszenia obciążeń finansowych z opłat i podatków, które może uruchomić gmina czy Krajowy Ośrodek Wsparcia Rolnictwa i Kasa Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego. Zapowiedział, że o wsparcie sadowników będzie także zabiegał w Komisji Europejskiej. (PAP)
Fot. pixabay.com/ ilustracyjne