„Zamiast tapetować mieszkania za granicą, Franciszek Smuda trenował u nas piłkarzy” – powiedział Tomasz Leyko, autor książki „Biało-niebieska. 80 lat FKS Stali Mielec”. Słynny trener, który zmarł w wieku 76 lat, z klubem z Podkarpacia był związany jako zawodnik i szkoleniowiec.
Smuda, znakomity szkoleniowiec, w latach 2019-2012 selekcjoner piłkarskiej reprezentacji Polski, był zawodnikiem (1970-71) i trenerem (1993-1995) Stali Mielec. W barwach drużyny z Podkarpacia debiutował w ekstraklasie. Stal to także pierwszy klub Polsce, w którym pracował jako trener. Utrzymał dwukrotnie mielecką ekipę w ekstraklasie, wprowadził niemieckie wzorce.
Według słów Leyki, zmarłemu niezbyt dobrze szło za granicą w pracy trenerskiej. Gdyby nie przeszedł do Stali, „musiałby się utrzymywać w pracy na Zachodzie przy tapetowaniu czy malowaniu mieszkań”.
„Na pewno bardziej wpisał się w świadomość mieszkańców naszego miasta jako trener niż piłkarz. Gdy zaczął szkolić naszą drużynę, to nie wszyscy kojarzyli, że kiedyś był taki zawodnik. Jednak trzeba pamiętać, że zdążył u nas rozegrać tylko sześć spotkań w najwyższej klasie rozgrywkowej, a potem długo leczył kontuzję. Potem miał dużą konkurencję” – powiedział PAP autor książki.
Po zakończeniu pracy w Mielcu zaczęła się jego wspaniała przygoda z Widzewem Łódź. Jednak ze Stali – jak dodał Leyko – odchodził w atmosferze wzajemnych oskarżeń i pretensji. Przypomniał, że do tej pory można w internecie znaleźć film z 1995 roku.
Jest to materiał TVP, w którym jest relacjonowany mecz Stali z Widzewem. Kibice przywitali Smudę – pisząc delikatnie – niezbyt ciepło. Co najmniej jednemu z nich udało się po spotkaniu trafić szkoleniowca śnieżką (grano w listopadzie, przy padającym śniegu). Trener krzyknął do niego: „Ty, maliny byś tu sadził”. Przyznał reporterowi TVP, że był to wówczas dla niego najtrudniejszy mecz po rozpoczęciu pracy w Polsce.
„Przychodząc do Mielca włożyłem w pracę dużo serca. Sam pan wie, jakie były tu trudne warunki. Drużyna była na przedostatnim miejscu w tabeli” – powiedział dziennikarzowi.
Dodał, że nie rozumie mieleckich kibiców, którzy rzucali w niego śniegiem, a także, według jego słów, kamieniami: „To jest dla mnie poważna sprawa. Oni nie rozumieją, co ja zrobiłem dla tego klubu”. (PAP)
Fot. PRz/archiwum, ilustracyjne