W rejonach zagrożonych postawiono tablice ostrzegające przed zgnilcem amerykańskim.
-To najbardziej trudna choroba do wyleczenia – uważa Sylwester Młynarczyk, który w swojej pasiece w miejscowości Zabrnie koło Stalowej Woli ma ponad 80 uli. Jak dodaje, bakterie powodują, że gnije czerw, czyli młode larwy i jajeczka.
Pszczelarz powinien regularnie kontrolować stan swoich rodzin pszczelich. – Pierwszym objawem, który powinien zaniepokoić, to zamarłe larwy oraz zasklep miodowy, który może być lekko wilgotny lub zapadły. Pszczelarz powinien to skonsultować z lekarzem weterynarii – informuje Natalia Jakubus z Podkarpackiego Ośrodka Doradztwa Rolniczego w Boguchwale.
Zgłoszenie zgnilca amerykańskiego do lekarza weterynarii jest obowiązkiem pszczelarzy z powodu wysokiej zakaźności. Jest to jednak choroba pszczół i nie stanowi zagrożenia dla ludzi i innych zwierząt. Bezpieczny jest także miód.
Relacja Szymona Tarandy.
Tekst i fot. Szymona Taranda