Sytuacja w wielu miejscach objętych powodzią jest dramatyczna – powiedział w niedzielę w Kłodzku premier Donald Tusk. Na Dolnym Śląsku najtrudniej jest w miejscowościach Koliny Kłodzkiej, gdzie do tej pory ewakuowano 1,6 tys. osób. Jest pierwsza ofiara śmiertelna powodzi.
Podczas konferencji prasowej po odprawie ze służbami w Kłodzku (Dolnośląskie) premier zaznaczył, że „sytuacja jest ciągle bardzo dramatyczna w wielu miejscach”. „Najbardziej dramatyczna jest w Kotlinie Kłodzkiej, w powiecie kłodzkim, to jest Stronie Śląskie i Lądek” – dodał.
Stronie Śląskie i Lądek Zdrój to miejscowości, przez które przepływa rzeka Biała Lądecka, a przez Stornie dodatkowo Morawka. W obu miastach przeprowadzono ewakuację ludności; rzeki wystąpiły tam z koryt, a woda zalała zabudowania. Do tych miejscowości właściwie nie można dojechać; dostać się tam mogą jedynie służby ratunkowe.
„Udało się przywrócić możliwość transportu kołowego do Stronia – tam była wyrwa w drodze, ale w tej chwili będzie można się przemieszczać do Stronia” – powiedział premier podczas konferencji prasowej.
Premier mówił też o „poważnej sytuacji” na zbiornikach retencyjnych w powiecie kłodzkim. „Najtrudniejsza sytuacja jest w Stroniu i w Międzylesiu. Pojawiły się głosy, że być może tama na zbiorniku nie wytrzyma, ale one nie są prawdziwe. Tama powinna wytrzymać (…) ona przesiąka, ale nie powinno dojść do jakiegoś zasadniczego dramatu” – powiedział Tusk.
W powiecie kłodzkim 17 tys. osób pozbawionych jest dostaw energii elektrycznej. „Nie ma w tej chwili możliwości szybki napraw tych awarii, bo to miejsca, gdzie doszło do zalań. Straż organizuje dostawy agregatów prądotwórczych” – mówił premier. Tusk poinformował, że do tej pory w powiecie kłodzkim ewakuowano 1600 osób i były to lokalne ewakuacje (w obrębie zagrożonej zalaniem miejscowości). „Spodziewamy się, że tych ewakuacji będzie dużo więcej” – dodał.
Premier przekazał też, że jest pierwsza ofiara powodzi. „Mamy pierwszy stwierdzony zgon przez utonięcie, w powiecie kłodzkim” – poinformował.
Powtórzył apel do mieszkańców, aby nie lekceważyć zagrożenia i nie odmawiać ewakuacji. Podkreślił, że zwlekanie z ewakuacją może spowodować niebezpieczeństwo nie tylko dla obywateli, ale też dla służb, które będą musiały przeprowadzać ewakuację później, w znacznie trudniejszych warunkach. Pytany o wprowadzenie możliwości przymusowej ewakuacji odparł, że „bez pełnej synergii, współpracy i dobrej woli wszystkich zaangażowanych, w tym osób potrzebujących pomocy, żadne przymusy niczego nam nie dadzą”. „Natomiast nie wyobrażam sobie, żebyśmy używali środków przymusu bezpośredniego wobec ludzi. To by nie ułatwiło ani policji, ani straży pożarnej działań” – powiedział.
Szef rządu przekazał również, że do walki z powodzią zostaną zmobilizowane śmigłowce, a do Wrocławia skierowano już pierwszy Black Hawk. Dodał, że do dyspozycji będą także śmigłowce Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. „Mamy nadzieję, że nie będzie takich potrzeb, ale rzeczywiście chcemy być przygotowani także na taką ewentualność” – powiedział.
Tusk poinformował też, że „w wielu miejscach nie ma łączności, głównie telefonii komórkowej i internetu”. „Podjęliśmy decyzję o użyciu Starlinków, ale to też nie będzie powszechne. (…) To będzie podstawowa łączność, która powinna ułatwić akcje ratunkowe czy pomocowe, nie ma co się łudzić, że wszędzie natychmiast odzyskamy łączność” – powiedział. „Telefony stacjonarne w wielu miejscach działają; korzystamy z tradycyjnych metod” – dodał.
Premier pytany o porównania do tzw. powodzi tysiąclecia z 1997 r., powiedział, że „nie ma scenariuszy, które powtarzają się jeden do jeden”. „Wszystko wskazuje na to, że ta powódź będzie miała innych charakter – lokalny. To wcale nie jest łatwiejsze dla ludzi, szczególnie lokalnie, bo to są bardzo gwałtowne zdarzenia. Ludzie mówią, że w wielu miejscach to, czego doświadczają jest poważniejsze niż w 1997 r.” – mówił premier.
Szef rządu mówił również o sytuacji w Głuchołazach na Opolszczyźnie. Podkreślił, że sytuacja tam wyraźnie się pogorszyła. „Woda przelewa się tam przez most i niestety przelewa się też przez prowizoryczne wały” – powiedział.
Minister spraw wewnętrznych Tomasz Siemoniak podkreślił, że priorytetem jest przywrócenie połączeń drogowych i zabezpieczenie ludności w żywność oraz wodę. Poinformował, że być może w niedzielę rano PTS-y (amfibie – PAP) będą w stanie dotrzeć do Lądka-Zdroju i Stronia Śląskiego. „Priorytetem jest (…) przywrócenie połączeń drogowych i zabezpieczenie ludności w żywność i wodę” – podkreślił.
Siemoniak powiedział, że kolejne odprawy służby odbędą się też w województwach opolskim i śląskim, gdzie sytuacja pogorszyła się w ciągu nocy.
W Kotlinie Kłodzkiej zalanych jest wiele miejscowości, w tym fragmenty Kłodzka i Bystrzyce Kłodzkiej.(PAP)
Fot. Kancelaria Prezesa Rady Ministrów