Co najmniej 43 osoby zginęły w rezultacie uderzenia huraganu Helene na południowo-wschodnie stany USA; są obawy, że liczba zabitych jeszcze wzrośnie – powiadomiła w sobotę agencja Reutera. W piątek wieczorem czasu polskiego informowano o 30 ofiarach śmiertelnych.
Huragan, który był jednym z najpotężniejszych, jakie kiedykolwiek dotknęły Stany Zjednoczone, w piątek nieco osłabł, ale w kilku stanach nadal powoduje ulewne deszcze i powodzie, grożące przerwaniem zapór oraz zalaniem całych miast.
W hrabstwie Pinellas na Florydzie szeryf Bob Gualtieri powiedział, ze jeszcze nigdy nie widział takich zniszczeń jak te, które spowodował huragan Helene.
Co najmniej 3,5 mln odbiorców w pięciu stanach – Georgii, Florydzie, Karolinie Północnej i Południowej oraz Tennessee – pozostaje bez prądu, a władze ostrzegają, że pełne przywrócenie dostaw może zająć kilka dni.
Helene uderzyła najpierw w słabo zaludnione wiejskie obszary Florydy. Towarzyszyły jej wiatry wiejące z prędkością nawet 225 km/godz., powodując znaczne zniszczenia i powodzie. Służby ratunkowe stopniowo docierają do mieszkańców uwięzionych w zalanych domach.
Żywioł sprawiał, że drzewa spadały na budynki. Kościół w Perry na Florydzie stracił dach, którego remont zakończył się niedawno, po przejściu huraganu w ubiegłym roku. Ponad 50 osób uratowano z dachu szpitala w hrabstwie Unicoi w Tennessee. Ewakuację pacjentów i personelu uniemożliwiła wezbrana rzeka Nolichocky – podały służby ratunkowe.
Burmistrz hrabstwa Cocke w Tennessee nakazał ewakuację centralnej części miasta Newport ze względu na zagrożenie pęknięciem pobliskiej zapory. W hrabstwie Buncombe w stanie Karolina Północna osunięcia ziemi zmusiły władze do zamknięcia dróg międzystanowych nr 40 i 26. (PAP)