Sen jest niezbędny do życia, podobnie jak picie i jedzenie. Jeżeli nie śpimy dobrze przez tydzień czy dwa tygodnie, to próba sięgnięcia samemu po lek nie jest dobrym rozwiązaniem. Warto wtedy skonsultować się z lekarzem – sugeruje neurolog prof. Monika Białecka.
Specjalistka pracuje w Zakładzie Farmakokinetyki i Terapii Monitorowanej Wydziału Medycyny i Stomatologii Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego w Szczecinie. Zwraca uwagę, że sen jest nam bardzo potrzebny, ponieważ w jego trakcie dochodzi do regulacji wielu niezwykle istotnych dla naszego organizmu procesów.
„Normalizuje się nie tylko układ autonomiczny, ale też układ krążenia, wartości ciśnienia tętniczego i uwalnianie hormonów. Natomiast patrząc od strony neurologicznej, sen zapewnia nam lepszą pamięć i dobre procesy poznawcze. Jest potrzebny do konsolidacji śladów pamięci, czyli zmiany pamięci krótkotrwałej w długotrwałą. Najlepiej dzieje się to właśnie wtedy, kiedy śpimy” – wyjaśnia prof. Białecka, cytowana w informacji przekazanej PAP.
Brak snu może nawet zwiększać ryzyko chorób neurodegeneracyjnych, takich jak demencja. Dzieje się tak dlatego, ponieważ podczas snu zachodzi pewnego rodzaju oczyszczanie naszego mózgu – z ośrodkowego układu nerwowego usuwane są szkodliwe dla nas związki.
Specjalistka przyznaje, że każdy z nas w pewnym okresie życia może mieć kilka nocy, w trakcie których nie jest w stanie dobrze spać. Poważnym problemem jest bezsenność przewlekła, na którą cierpi już co dziesiąty Europejczyk.
Najczęstszym powodem kłopotów ze snem jest nasz styl życia i natężenie światła wokół nas. Do tego dochodzi rodzaj pracy, praca zmianowa, presja awansu zawodowego i wyższych zarobków. Stąd wynikają pewne problemy. Bo sen – podkreśla specjalistka – jest swojego rodzaju obrzędem. Jeśli mamy głowę zajętą codziennymi sprawami i kłopotami, nie uda nam się szybko zasnąć i spokojnie spać. „Powinniśmy problemy dnia codziennego rozwiązać przed wejściem do sypialni, przed położeniem się do łóżka” – zaleciła.
„Kolejną rzeczą, o której warto pamiętać, jest współchorobowość. Jeżeli mówimy o zaburzeniach snu o charakterze bezsenności, to mamy na myśli bezsenność pierwotną. Najczęstszym jednak problemem jest bezsenność współistniejąca. Chodzi o współwystępowanie zaburzeń snu i zaburzeń lękowych, depresji, bezdechów śródsennych, chorób układu krążenia czy chorób neurodegeneracyjnych” – tłumaczy Białecka.
Nadmienia, że rodzice zdecydowania za mało dbają o jakość snu swoich dzieci. „Jeżeli Jaś będzie spał źle, to Jan też nie będzie spał dobrze. Złe nawyki generują się również w okresie szkolnym czy wczesnoszkolnym. Dbanie o jakość snu to ograniczanie stałego dostępu dzieci do telefonów, tabletów czy gier komputerowych. To wszystko nie pozwala spać dobrze” – zaznacza.
Przyznaje, że każdy miewa okresowe problemy z zaśnięciem. Jeśli występują raz czy dwa razy w tygodniu i nie zaburzają naszego funkcjonowania w ciągu dnia, to nie trzeba się tym martwić. Bezsenność, objawiająca się jedynie trudnościami w zasypianiu i w kontynuacji snu, u większości osób trwa krótko, do trzech tygodni.
Poważnym problemem jest bezsenność przewlekła. „Nie preferujemy w jej przypadku leczenia farmakologicznego, ale stosujemy terapię poznawczo-behawioralną, która w polskich poradniach i ośrodkach zajmujących się zaburzeniami snu jest zdecydowanie za mało dostępna” – podkreśla prof. Białecka.
Trzeba też pamiętać, że zaburzenia snu mogą być wstępem do różnego rodzaju chorób. „Jeżeli nie śpimy dobrze przez tydzień czy dwa tygodnie, to próba sięgnięcia samemu po lek nie jest wcale dobrym rozwiązaniem. Naprawdę warto skonsultować się z lekarzem i zapytać, dlaczego nagle zaczęliśmy gorzej spać” – przekonuje.
Jej zdaniem trzeba skonsultować się z lekarzem, gdy zaburzenia snu negatywnie wpływają na nasze funkcjonowanie w ciągu dnia: jeżeli czujemy, że w trakcie dnia zaczynają się problemy wynikające z niewyspania, dochodzi do zaburzenia koncentracji lub do tzw. huśtawki nastroju.
„Kolejną kwestią – twierdzi specjalistka – jest nadmierna senność, ponieważ może być ona pierwszym objawem pewnych chorób ośrodkowego układu nerwowego, począwszy od zmian rozrostowych, czyli np. zmian nowotworowych, przez zaburzenia dotyczące np. depresji, na chorobach neurodegeneracyjnych kończąc”.
Prof Białecka przyznaje, że niewiele jest poradni, w których leczy się zaburzenia snu. „Większość pacjentów szuka pomocy u swoich lekarzy rodzinnych, którzy powinni o zaburzeniach snu wiedzieć zdecydowanie więcej. To pozwoliłoby na kierowanie tych najtrudniejszych przypadków do specjalistycznych ośrodków” – dodaje.
Najwięcej jest placówek komercyjnych, ale publiczne też można znaleźć w każdym mieście wojewódzkim. „Są to jednostki, które zajmują się diagnostyką różnicową zaburzeń snu. W mojej poradni neurologicznej jako lekarz zastanawiam się, czy zaburzenia snu u danego pacjenta mają charakter pierwotny, czyli nie towarzyszą jakiejś chorobie neurologicznej, czy wręcz przeciwnie, wynikają ze schorzenia neurologicznego czy neurodegeneracyjnego” – tłumaczy.
Specjalistka zwraca uwagę, że zaburzenia snu często też leczone są przez psychiatrów, którzy w diagnostyce różnicowej muszą uwzględniać lęki czy depresję. „Tak więc, leczymy się w wielu miejscach, ale specjalistycznych ośrodków oferujących kompleksowe podejście jest niewiele. A najlepiej, gdyby była jeszcze możliwość badania polisomnograficznego, które zbliżałoby nas do rozpoznania, jak ten pacjent śpi i co w jego sposobie spania jest nieprawidłowego” – wyjaśnia.
Zasypianie jest odruchem – zaznacza specjalistka. „Niezależnie od tego, czy będziemy stosować melatoninę czy benzodiazepiny, nasz organizm prędzej czy później przywyknie do schematu stosowania leku nasennego. Powinniśmy sami pamiętać o tym, że najważniejsza jest higiena snu, a dopiero w sytuacji, kiedy zaburzenia snu są przewlekłe, warto zastosować terapię poznawczo-behawioralną. Musimy zmienić nasze zachowanie, przyzwyczajenia, ułożyć relacje z chrapiącym partnerem, a dopiero potem zastanawiać się nad sięgnięciem po lek” – przekonuje prof. Monika Białecka. (PAP)