W polskich fabrykach produkowane są komponenty, które trafiają do samochodów eksportowanych na amerykański rynek – poinformował w rozmowie z PAP prezes Stowarzyszenia Dystrybutorów i Producentów Części Motoryzacyjnych Tomasz Bęben. Strata eksportu do USA może być gwoździem do trumny dla wielu fabryk – dodał.
Polskie zakłady produkują części i komponenty
„Amerykańskie 25-procentowe cło na europejską motoryzację to nie tylko bariera dla niemieckich limuzyn. To bomba z opóźnionym zapłonem podłożona pod cały europejski przemysł motoryzacyjny, w tym producentów części działających w Polsce” – powiedział PAP prezes Stowarzyszenia Dystrybutorów i Producentów Części Motoryzacyjnych (SDCM) i członek zarządu Europejskiego Stowarzyszenia Producentów Części Motoryzacyjnych CLEPA Tomasz Bęben.
Bęben wskazał, że choć gotowe samochody z Polski trafiają za ocean znacznie rzadziej niż te pochodzące z niemieckich fabryk, to jednak polskie zakłady produkują części i komponenty, które w sumie tworzą 75 proc. wartości dodanej samochodu. „Bez nich auta nie ruszą – dosłownie i w przenośni. Odpowiadając na pytanie o jakich częściach mowa, łatwiej byłoby wymienić te, które w Polsce nie powstają” – zaznaczył.
Według informacji SDCM w Polsce produkowane są elementy układów: hamulcowego, kierowniczego, zawieszenia, przeniesienia napędu – w tym sprzęgła, chłodzenia, lampy, wycieraczki, wyposażenie wnętrza, układ napędowy ze składowymi jak sprzęgła i ich elementy, silniki i ich elementy, układy wtryskowe, elementy zapłonu, tłoki, wały, rozrządy, układy zarządzania silnikiem i elementy elektroniczne.
Ryzyko spadku zamówień
„Polska jest siódmym na świecie eksporterem części motoryzacyjnych, zatem ogromna część naszych części i komponentów montowana jest w europejskich samochodach, także tych, które trafiają do USA. Teraz istnieje ryzyko spadku zamówień na te produkty” – stwierdził prezes SDCM.
Bęben zwrócił uwagę, że wartość unijnego eksportu komponentów motoryzacyjnych do USA wynosi 13,9 mld euro rocznie, a w produkcję tych części zaangażowanych jest ponad 125 tys. pracowników w UE. „Cła uderzą w dostawców części co najmniej tak mocno, jak w producentów pojazdów. Aż 60 proc. pracowników przemysłu motoryzacyjnego w UE zatrudnionych jest przez producentów części motoryzacyjnych. Już teraz 42 proc. dostawców przewiduje straty lub zerowe zyski w 2025 roku, a 62 proc. walczy o utrzymanie rentowności. Strata eksportu do USA może być gwoździem do trumny dla wielu fabryk – także w Polsce” – zaznaczył.
W ocenie SDCM UE grozi utrata kluczowego rynku. Do tego jeśli USA zamknie swój rynek przed chińskimi częściami – trafią one do Europy, co jedynie pogłębi piętrzące się problemy europejskiego przemysłu, w tym te dotyczące konkurencyjności.
Według danych CLEPA, unijni dostawcy odpowiadają za jedną trzecią bezpośrednich zagranicznych inwestycji motoryzacyjnych w USA, co pokazuje jak głębokie są więzi handlowe łączące Europę a Amerykę. Cła wprowadzone przez Trumpa to poważny cios działalność produkcyjną europejskich firm w Stanach Zjednoczonych.
Polska ma wiele do stracenia
CLEPA zaapelowało do unijnych decydentów o zawarcie porozumienia handlowego z USA, ochronę kluczowych technologii i lokalnych zdolności produkcyjnych, czasowe utrzymanie korzystnych regulacji dotyczących hybryd plug-in (PHEV), co wsparłoby europejski popyt wewnętrzny i przyczyniło się do ochrony miejsc pracy. W ocenie CLEPA konieczne jest także przeprowadzenie przeglądu europejskich regulacji pod kątem uproszczenia prawa i zwiększenia konkurencyjności europejskiego przemysłu.
„Europa nie może stać bezczynnie, gdy nadciąga fala protekcjonizmu. Polska ma wiele do stracenia więc powinna mieć również wiele do powiedzenia. Cieszymy się, że premier Donald Tusk zaprosił branżę motoryzacyjną do dialogu. To kolejne spotkanie na wysokim szczeblu. W poniedziałek przedstawiciele europejskiej branży motoryzacyjnej spotkali się z (przewodniczącą Komisji Europejskiej – PAP) Ursulą von der Leyen” – przekazał prezes SDCM.
Kraje UE muszą stać się konkurencyjne
W ocenie Tomasza Bębna Unia Europejska musi odpowiedzieć na amerykańskie protekcjonizm „zjednoczonym i silnym frontem”, by stworzyć odpowiednie warunki do wynegocjowania uczciwego porozumienia z USA. UE musi też przyspieszyć prace nad nowymi umowami handlowymi – poczynając tej z krajami Mercosur i Meksykiem.
„I wreszcie – musimy znów stać się konkurencyjni. Trzeba ograniczyć biurokrację, obniżyć koszty energii, zmniejszyć obciążenia regulacyjne i pobudzić europejski popyt wewnętrzny, by chronić kluczowe know-how oraz pozycję technologiczną europejskich producentów. Dobrze przemyślana reakcja zdefiniuje pozycję gospodarczą Europy na kolejne lata – podsumował prezes SDCM. (PAP)