W Bieszczadach i Beskidzie Niskim niedźwiedzie brunatne coraz częściej pojawiają się w pobliżu ludzkich domostw. W debacie podczas audycji Na cztery łapy specjaliści wskazali główne przyczyny zjawiska i ocenili, co należy zmienić, by poprawić bezpieczeństwo ludzi i ochronę gatunku.
Niedźwiedzie wśród ludzi – problem narasta
Obserwacje niedźwiedzi w pobliżu domów w regionie Podkarpacia stały się częstsze niż kiedykolwiek. Przykłady? Osobnik spacerujący po gminie Solina, wielokrotne wizyty w Polańczyku i przygranicznych wsiach, a także przypadek z Bukowca, gdzie drapieżnik zabił 21 kóz. Eksperci biorący udział w audycji „Na cztery łapy” przyznają: zwierzęta przyciąga łatwy dostęp do jedzenia – resztki, śmieci i karmniki.
Biolog Zenon Wojtas z Magurskiego Parku Narodowego podkreślił, że proces oswajania niedźwiedzi przez ludzi trwa od lat. Już w 2014 roku raport dr Wojciecha Śmietany ostrzegał, że drapieżniki przyzwyczajają się do karmy przy ambonach myśliwskich, a następnie podążają do wsi.
Problem narasta, a zasady gospodarowania w rejonach występowania niedźwiedzi pozostają niezmienione
– mówił Wojtas.
Wina ludzi, ale nie tylko
Edward Marszałek z Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Krośnie zwrócił uwagę, że liczebność niedźwiedzi w regionie wzrosła.
W latach 70. było ich 20, dziś mówimy o ponad 150 osobnikach. Ich obecność w pobliżu ludzi to efekt zmian w środowisku i zachowaniach zwierząt, które tracą naturalny lęk
– tłumaczył.
Bartosz Bialik, łowczy okręgowy z PZŁ w Krośnie, wskazał na zaniedbania w gospodarce odpadami i brak edukacji mieszkańców.
Nie ma systematycznych kampanii informacyjnych. Potrzebne są skuteczniejsze działania prewencyjne i lepsze finansowanie
– dodał.
Ochrona gatunku a bezpieczeństwo ludzi
Uczestnicy debaty zgodzili się, że odstrzał niedźwiedzi może być rozważany wyłącznie w wyjątkowych przypadkach i na mocy decyzji Generalnego Dyrektora Ochrony Środowiska.
To ostateczność, po wyczerpaniu innych metod: wypłaszania, relokacji, odstraszania
– zaznaczył Łukasz Lis z RDOŚ w Rzeszowie.
Strefy ochronne – potrzebne zmiany
Na Podkarpaciu istnieją obecnie tylko trzy strefy ochronne wokół gawr, czyli zimowych legowisk niedźwiedzi. Zdaniem większości ekspertów to zdecydowanie za mało.
Potrzebujemy więcej takich miejsc, skutecznego nadzoru i dokładniejszego monitoringu
– mówił Bialik.
Problemem jest brak systemowych rozwiązań i niewystarczające finansowanie monitoringu przez samorządy. Jak zauważył Lis, RDOŚ działa na podstawie wniosków – jeśli ich brak, stref nie tworzy się automatycznie.
Monitoring i dane – co dalej?
Uczestnicy debaty zgodzili się, że dla skutecznego zarządzania populacją potrzebne są wiarygodne dane. Jak zaznaczył Wojtas – zakładanie obroży telemetrycznych jest jednak kosztowne i inwazyjne. Alternatywą jest metoda zbierania sierści niedźwiedzi i analiza DNA – pozwala zidentyfikować konkretne osobniki i śledzić ich przemieszczanie się. Takie badania prowadzone są m.in. w Magurskim Parku Narodowym.
Ł. Wacławek