Jak podaje CBOS tylko jedna trzecia badanych oceniała oszukiwanie na egzaminach jako jednoznacznie złe. W Polsce mamy duże przyzwolenie do ściągania, wśród zachowań nagannych pozostaje tym rzadziej piętnowanym.
Nielegalne pomoce naukowe studentów
Młodzi ludzie zauważają, że często większe konsekwencje niż sami ściągający mają osoby, które nie pozwalają od siebie spisywać – zwykle są uznawane przez rówieśników za niekoleżeńskie. Studenci Uniwersytetu Rzeszowskiego podzielają opinię i przyznają się, że zdarza im się korzystać na egzaminie z niedozwolonych pomocy naukowych.
Rzekoma wiedza – naukowcy o ściąganiu
Prof. Kazimierz Ożóg, językoznawca z Uniwersytetu Rzeszowskiego, stanowczo potępia oszustwa na egzaminach, uważa ściąganie za czyn niemoralny. Profesor Ożóg wyjaśnia również skąd w naszym języku wzięło się tyle określeń na tę czynność i zarysowuje kontekst kulturowy.
Równie negatywne podejście wobec ściągania ma dr nauk socjologicznych Marek Motyka. Socjolog zastanawia się nad tym, dlaczego oszustwa są traktowane jako sposób radzenia sobie.
Prof. Kazimierz Ożóg podkreśla, że oszukiwanie na egzaminach nie przysparza żadnej wiedzy. Jak dodaje językoznawca, ściągając pokazujemy wiedzę, którą rzekomo posiadamy, to rzekomo jest tutaj najważniejsze.
Czy możemy coś zmienić?
Zarówno dr Marek Motyka jak i prof. Kazimierz Ożóg przeprowadzają egzaminy ustne, by by przeciwdziałać ściąganiu. Studenci Uniwersytetu Rzeszowskiego mówią o potrzebie zmiany nastawienia społeczeństwa. Wiele osób zaczyna ściągać już w podstawówce, później może to rzutować na dorosłe życie i załatwianie pewnych spraw niekoniecznie zgodnie z zasadami – zauważa jedna ze studentek.
Rok akademicki dobiega końca. 9 czerwca na Uniwersytecie Rzeszowskim rozpoczyna się sesja. Egzaminy to czas podsumowania semestru, sprawdzenia wiedzy i… ściągania.
Tekst: Z. Milczyńska / Fot.: ilustracyjna