Prof. Jacek Tomkiewicz z Akademii Leona Koźmińskiego (ALK) ocenił, że Polska w dającej się przewidzieć perspektywie nie spełni kryteriów wejścia do strefy euro, więc deklaracja prezydenta Nawrockiego wyrażająca sprzeciw wobec przyjęcia europejskiej waluty ma wymiar polityczny, a nie ekonomiczny.
W tym artykule
Decyzja prezydenta wydaje się zaskakująca
W ocenie prof. Jacka Tomkiewicza, dziekana Kolegium Finansów i Ekonomii ALK słowa prezydenta mają przede wszystkim wymiar polityczny, nie zaś ekonomiczny.
Można długo roztrząsać argumenty za i przeciw przystąpieniu Polski do strefy euro. Przede wszystkim jednak musimy pamiętać, że już o tym zdecydowaliśmy, głosując za akcesją Polski do Unii Europejskiej. Co prawda inicjatywa w tej sprawie rzeczywiście musi wyjść ze strony Polski, niemniej deklaracja prezydenta wydaje się zaskakująca w świetle traktatowego zobowiązania – powiedział PAP Tomkiewicz.
Ekonomista zauważył, że głównym problemem jest to, że Polska nie spełnia kryteriów przyjęcia do strefy euro.
Mamy za wysoką inflację, za duży deficyt finansów publicznych, za wysokie stopy procentowe. Nie ma zatem sensu dyskutować na temat słuszności tego, co w ciągu kolejnych 5 czy 10 lat i tak nie będzie mogło nastąpić. Słowa prezydenta mają więc wymiar czysto polityczny i pozostają bez związku z obecną sytuacją gospodarczą. W dającej się przewidzieć perspektywie euro i tak nam nie grozi – podkreślił.
Niski wiek emerytalny oznacza niższe emerytury i wpływa na strukturę wydatków publicznych
Prof. Tomkiewicz odniósł się również do sprzeciwu prezydenta Nawrockiego wobec ewentualnych planów podniesienia wieku emerytalnego.
Oczywiście pozostawienie wieku emerytalnego na obecnym poziomie nie sprawi od razu, że system ubezpieczeń społecznych się zawali. Niski wiek emerytalny oznacza jednak niższe emerytury, bo ich wysokość wprost zależy od tego, jak długo pracujemy. Po drugie zaś wpływa na strukturę wydatków publicznych. Jeśli zatem chcemy utrzymać niski wiek emerytalny, zapomnijmy o transformacji energetycznej, inwestycjach w infrastrukturę, edukację czy bezpieczeństwo, ponieważ będziemy musieli zbyt dużo dopłacać do emerytur z budżetu – zaznaczył.
Ekspert dodał, że tzw. efektywny wiek emerytalny i tak rośnie, ponieważ wielu Polaków, którzy formalnie osiągnęli już wiek emerytalny, wciąż pracuje, zdając sobie sprawę, że będą mieli dzięki temu wyższą emeryturę, a często też chcą nadal realizować się zawodowo.
Zamknięcie się na migrację oznacza droższe dobra i usługi oraz wolniejszy rozwój
Prof. Tomkiewicz skomentował również słowa prezydenta dotyczące nielegalnej migracji. Jak zauważył, Polska potrzebuje dopływu siły roboczej, a wchodzenie na rynek pracy imigrantów, którzy przyjechali legalnie, jest dla kraju korzystny, ponieważ imigranci uzupełniają luki w zatrudnieniu.
Oczywiście moglibyśmy się zamknąć na migrację, ale to oznacza droższe dobra i usługi oraz wolniejszy rozwój. Jeśli mając coraz bardziej starzejące się społeczeństwo,, będziemy utrzymywać niski wiek emerytalny, a do tego zamykać się na imigrantów, to nie będzie na się to wszystko „spinać” – zauważył.
Ekonomista zwrócił uwagę, że prezydent słusznie wyraził troskę o stan finansów publicznych, zapowiadając zwołanie Rady Gabinetowej w tej sprawie.
Ta troska kłóci się jednak z jego propozycjami dotyczącymi obniżenia podatków – np. wprowadzenia zerowego PIT dla tych, którzy mają co najmniej dwójkę dzieci, czy podwojeniu kwoty wolnej od podatku. Wprowadzenie tych rozwiązań w życie oznaczałoby dalsze pogłębienie nierównowagi finansów publicznych. Zatem strony tego równania się nie zgadzają, o ile nie dołoży się do niego czynnika politycznego – podsumował Tomkiewicz.
Tekst: PAP / Fot.: freepik.com








