„Niedźwiedź zwany Wojtkiem” – to tytuł animowanego filmu o misiu – żołnierzu, którego podczas II wojny przygarnęli polscy żołnierze. Film opowiada o jednym z najbardziej znanych żołnierzy Armii Andersa. Dziś jego brytyjska premiera.
Dla mnie to historia o uchodźcach. Wojtek był członkiem polskiej armii, towarzyszył ludziom ze wschodu kraju. Po wojnie czuli oni, że nie mogą wrócić. Tak jak oni miś stał się więc uchodźcą
– podkreśla reżyser, Iain Gardner.
8 kwietnia 1942 roku polscy żołnierze maszerując wraz uchodźcami cywilnymi z Pahlevi w Iranie do Palestyny spotkali perskiego chłopca niosącego małego niedźwiadka brunatnego. Matka niedźwiadka została najprawdopodobniej zastrzelona przez myśliwych. Niedźwiadek tak zachwycił 18-letnią Irenę (Inkę) Bokiewicz, że namówiła por. Anatola Tarnowieckiego, by jej go kupił. Kolejne trzy miesiące maluch spędził pod opieką Inki w obozie dla uchodźców niedaleko Teheranu.
W sierpniu 1942 roku niedźwiadek został podarowany 22 Kompanii Zaopatrywania Artylerii. Niedźwiadek nie umiał jeszcze jeść i żołnierze karmili go zmieszanym z wodą skondensowanym mlekiem z butelki po wódce i skręconego ze szmat smoczka. Podobno z tego powodu Wojtkowi na zawsze pozostało upodobanie do napojów z takiej butelki. Miś został oficjalnie wciągnięty na stan ewidencyjny 22 Kompanii Zaopatrywania Artylerii, z którą to jednostką przeszedł cały szlak bojowy: z Iranu przez Irak, Syrię, Palestynę, Egipt do Włoch, a po demobilizacji do Wielkiej Brytanii.
Wojtek pomagał nosić amunicję. Przydał się między innymi podczas bitwy pod Monte Cassino. Uwielbiał jeździć w szoferce wojskowej furgonetki. W wolnych chwilach zajadał się jabłkami, nie gardził też piwem. Resztę życia spędził w edynburskim ZOO.
Animacja zostanie dziś pokazana na festiwalu animacji w Yorku. Potem na festiwalu w Manchesterze.
Nasi przyjaciele w Warszawie pracują nad polskim dubbingiem. Polska premiera telewizyjna odbędzie się w maju
– podkreśla Iain Harvey, producent.
Tekst: Instytut Pamięci Narodowej, PAP, fot. IPN/Edukacja