Chodzi o głośną sprawę z końca czerwca tego roku. Wówczas niespełna trzymiesięczny chłopczyk trafił do Szpitala Miejskiego w Rzeszowie. Lekarze widząc jego obrażeni, zawiadomili policję. Według nieoficjalnych ustaleń PAP miały to być krwiaki na ciele oraz kilkutygodniowe złamanie kości piszczelowej, które już zaczynało się zrastać.
Śledztwo w tej sprawie wszczęła Prokuratura Rejonowa dla miasta Rzeszów, a nadzorem objęła Prokuratura Okręgowa w Rzeszowie. Rodzice niemowlęcia usłyszeli wówczas zarzuty znęcania się nad malcem. Oboje pod koniec czerwca trafili do aresztu. W toku śledztwa prokuratura m.in. zwróciła się do Zakładu Medycyny Sądowej Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu o wydanie opinii sądowo-lekarskiej dotyczącej charakteru i mechanizmu powstania obrażeń u chłopczyka oraz tego, czy i jaki wpływ miało na zdrowie i życie malucha pozostawienie obrażeń na jego ciele bez pomocy lekarskiej.
Jak poinformował prok. Krzysztof Ciechanowski, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Rzeszowie, biegli wydali już taką opinię.
Z wniosków w niej zawartych wynika m.in., że stwierdzone obrażenia są charakterystyczne dla zespołu dziecka maltretowanego
– przekazał prok. Ciechanowski.
Dopytywany o rodzaj obrażeń u niemowlęcia powiedział, że prokuratura nie udziela w tej sprawie szczegółowych informacji ze względu na drastyczność obrażeń oraz z uwagi na dobro postępowania. Poinformował natomiast, że prokuratura obecnie czeka m.in. na opinię biegłego psychologa dotyczącą profili psychologicznych rodziców chłopczyka.
Prokurator zapewnił, że w sprawie cały czas wykonywane są czynności procesowe, m.in. przesłuchiwane są kolejne osoby mające wiedzę na temat zdarzenia. (PAP)
Fot. pixabay.com/ilustracyjne