Nowozelandzki sąd nakazał w piątek właścicielom wyspy i firmom turystycznym wypłatę odszkodowań na łączną kwotę 6 mln dolarów na rzecz ofiar wybuchu wulkanu na wyspie Whakaari. Do erupcji, w wyniku której zginęły 22 osoby, doszło w grudniu 2019 roku.
Już w ubiegłym roku sąd orzekł, że operatorzy turystyczni oraz właściciele wyspy, którzy zlekceważyli trwające przez kilka tygodni oznaki wzmożonej aktywności wulkanu, są winni zaniedbań.
Sędzia Evangelos Thomas przypomniał zebranym, że w dniu eksplozji żadna z 47 przebywających na Whakaari osób nie opuściła wyspy bez obrażeń. Dwadzieścia dwie osoby zginęły, a pozostali ludzie zostali poważnie ranni. Przyznał, że leczenie rannych było często bolesne i żmudne.
Wiele osób zmaga się z oszpeceniami ciała. Konsekwencje emocjonalne pogłębiają cierpienie. Dostrzegamy ich krzywdę
– podkreślił sędzia, dodając, że oskarżeni „wykorzystali czynny wulkan do zarabiania pieniędzy”.
Siedemnaście osób, które zginęły pochodziło z Australii, natomiast pozostałe ofiary śmiertelne były obywatelami USA, Nowej Zelandii i Niemiec. Wśród rannych znaleźli się także przybysze z Wielkiej Brytanii, Chin i Malezji.
Whakaari leży około 50 km od wybrzeży Nowej Zelandii. Sama wyspa jest szczytem dużego wulkanu o szerokości około 16 km i długości 18 km. Większa część wulkanu znajduje się pod wodą, widoczny jest tylko fragment stożka o szerokości 2 km. (PAP)
Fot. pixabay.com