Palety z gwoździami, lakierowane deski, więźby dachowe nasączone chemikaliami, a nawet plastikowa butelka – takie rzeczy palono w kotłach centralnego ogrzewania w Rzeszowie. Na szczęście wykryły to kontrole.
W sezonie grzewczym strażnicy miejscy wraz z urzędnikami odwiedzają domy, w których znajdują się tak zwane kopciuchy. Niektórzy wciąż wrzucają do nich rzeczy, które nigdy nie powinny tam trafić. Palony jest także złej jakości węgiel, a niekiedy mokre drewno.
W czasie kontroli strażnicy pobierają próbkę popiołu i wysyłają do laboratorium. Kiedy ta potwierdzi, że do pieca trafiły śmieci, strażnicy nakładają na taką osobę mandat do 500 złotych. Z kolei osoby, które odmówią kontroli, muszą liczyć się z karą grzywny, nagany, a nawet pozbawieniem wolności do lat trzech.
Jak powiedział Polskiemu Radiu Rzeszów Patrycjusz Piechota ze Straży Miejskiej w Rzeszowie, w ostatnim czasie jeden z mieszkańców wyrzucił strażników i urzędników z posesji. Jak dodał, sprawa trafiła na policję.
Tekst: A. Jodłowska